środa, 13 września 2017

Słońce Hellady, blues Ameryki i bydgoska melancholia / Alameda Duo „The Luminous Guitar Craft of Alameda Duo” /

W 2014 za sprawą płyty „No New Age” duetu Kapital odkryłem twórczość Richarda Pinhasa. Teraz przy okazji premiery duetu; Alameda Duo, zachwycam się muzyką innego znakomitego gitarzysty Robbiego Basho. Wszystko za sprawą Kuby Ziołka, chętnie dzielącego się swoimi muzycznymi inspiracjami, których wpływ możemy później weryfikować w nagraniach artysty.

„The Luminous Guitar Craft of Alameda Duo” nagrana przez Ziołka i Mikołaja Zielińskiego (Alameda 3) sięga po twórczość amerykańskiego gitarzysty Robbiego Basho, czerpiąc bezpośrednio z jego muzyki, osadzonej w tradycji amerykańskiego bluesa i wzbogaconej o inspiracje indyjską ragą, muzyką japońską, czy starogrecką, oraz ich systemami modalnymi. Amerykanin jest także pośrednikiem w odkrywaniu przez Ziołka i Zielińskiego muzyki antycznej. Bezpośrednią motywację do podążania w stronę starożytnej Hellady, nasunął jednak Rafał Iwański (m.in. X-Navie:et, Hati, Kapital, Alameda 5, Innercity Ensemble) podrzucając Ziołkowi kasetę „Music of Ancient Greece” Christodoulosa Halarisa, badacza i restauratora greckiej muzyki antycznej. Jestem pod ogromnym wrażeniem inspirującego dialogu, który z tą piękną i dostojną muzyką nawiązali muzycy Alamedy Duo.

Koncepcja czterech rozbudowanych suit, opartych na brzmieniu akustycznych strunowców; gitary dwunastostrunowej, klasycznej i bouzouki (instrument wywodzący się ze środkowej Azji, zaadaptowany przez greków w XIX wieku) tylko w teorii wydaje się surowa i pozbawiona namiętności. W rzeczywistości obcujemy z materiałem bogatym artykulacyjnie, gęstym od rozbudowanych gitarowych instrumentacji. Kompozycje ciągną się długimi, wielowątkowymi i zaklinającymi czas pasażami. Muzycy unikają typowych spiętrzeń i kulminacji. O dramaturgi decydują zaś podejmowane i porzucane w obrębie jednego utworu motywy melodyczne, dzielące suity na wewnętrzne podrozdziały. Fragmenty transowe są tu mniej wyraźne niż na większości projektów Ziołka. Mimo to nad kompozycjami roztacza się barwna psychodeliczna poświata.

Rejestracji nagrań Alamedy Duo dokonano we wnętrzu kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Bydgoszczy, co wpłynęło na wyeksponowanie klarowność gitarowego brzmienia. Dodało też dostojności greckim akordom bouzouki, które w zastanej akustyce zyskały posągowości i werwy. Tak wyrazista ekspresja przyjmuje jednak łagodną i nostalgiczna naturę, dzięki towarzystwu subtelnej elektroniki, śladów terenowych nagrań, lecz przede wszystkim za sprawą licznych melodyjnych motywów jak i zjawiskowych wokali Ziołka i gościnnie Joanny Bielawskiej („Laurel”). Zamglone i hipnotyczne głosy stają się medium dla intymnych tekstów piosenek. Te, podejmujące tematykę rozstania, przemiany i mentalnego odrodzenia, są pełnym goryczy i zadumy rozliczeniem z miłosnymi doświadczeniami obu muzyków.

Rozsmakowuje się w „The Luminous Guitar Craft of Alameda Duo” z prawdziwą rozkoszą, dodatkowo dostępując absolutnego olśnienia w kilku skrzętnie wynotowanych subtelnościach. Tak jak w krótkim fragmencie „Laurel” gdzie wokal Bielawskiej dostaje wsparcie drugiego męskiego głosu. Zachwycam się niemal wszystkimi momentami, w których gitarowy stelaż kompozycji zostaje przełamany greckimi impresjami. Jestem pod wrażeniem mnogości wątków i dramaturgią w „Ming & Days of Yore”, artykulacją bouzouki w tym utworze; dialogiem miedzy americaną, a grecką melodią zagraną na klarnecie przez Mateusza Szwankowskiego. Ten niezwykły utwór okazuje się nawiązywać do niektórych cech antycznej tragedii; utrzymany w podniosłym nastroju z prologiem w postaci gitarowego intra, wejściem chóru w postaci deklamującego tekst Zielińskiego aktora Tomasza Nosińskiego, aż po wyzwalający finał w postaci głównej melodii.

Staram się nie szafować arbitralnymi wnioskami, ale im dłużej (z wciąż rosnącą przyjemnością) słucham „The Luminous Guitar Craft of Alameda Duo” tym coraz poważniej traktuję myśl, że jest to najbardziej spójne i kompletne ze wszystkich muzycznych wcieleń Kuby Ziołka. Z pewnością to jego najlepsza płyta zespołowa. To muzyka harmonijnie łącząca tradycje; grecką, amerykańską i tę najnowszą pochodzącą z muzycznego bydgoskiego tygla. Znakomicie zagrana, i zrealizowana; urzekająca w skali makro i w detalach. Delikatna i zmysłowa, choć zgorzkniała i pogrążona w zamyśleniu. A przy tym wyzwalająca, bez pretensji do bycia krzykliwą.

 

ALAMEDA DUO „The Luminous Guitar Craft of Alameda Duo”
2017, Instant Classic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz