Podczas gdy Andreas Werliin wybębniał jazz-rockowe frazy w Fire! Matsa Gustafsona, jego małżonka Mariam Wallentin z którą wspólnie tworzy zachwycający alt folkowy duet Wildbirds & Peacedrums nagrała swój pierwszy solowy album pod nazwą Mariam The Believer.
"Blood Donation" ukazał się na początku 2013 w Szwecji zaś jego ogólnoeuropejskie wydanie miało miejsce w październiku.
"Blood Donation" ukazał się na początku 2013 w Szwecji zaś jego ogólnoeuropejskie wydanie miało miejsce w październiku.
Rozważania o debiutanckiej płycie Szwedki nie sposób nie rozpocząć od refleksji nad niezwykłym głosem artystki tak mocno odznaczającym swoje piętno w każdym z muzycznych projektów, w który jest zaangażowana wokalnie. Jego niezwykła barwa ma w sobie więcej podobieństwa do głosów wokalistek z hipisowskiego karnawału lat 70 niż do współczesnych piosenkarek. Za każdym razem kiedy słyszę ten "niedzisiejszy" wokal Wallentin i próbuję odnaleźć w nim jakieś podobieństwo, pierwsze co przychodzi mi do głowy to Grace Slick wokalistka Jafferson Airplane. U obu bowiem słyszalny jest charyzmatyczny, głęboki, nosowy i mocno przydymiony głos.
Ale próbując scharakteryzować tą unikalną artykulacje Mariam, nie posiadając przy tym odpowiedniej wiedzy z zakresu emisji głosu muszę posłużyć się skojarzeniami czysto intuicyjnymi do innych charakterystycznych żeńskich wokali. Walletin momentami brzmi jak deliryczna i depresyjna Beth Gibbons, ale też jak swobodnie skaczące po całe szerokości skali Tori Amos, czy Kate Bush. Te dwa ostatnie skojarzenia najłatwiej wyłuskać z partii chórkowych "Blood Donation", choćby w utworze "Above The World". Na debiutanckiej płycie usłyszymy też echa spazmatycznego wokalu PJ Harvey (z płyt "Dry", czy "To Bring You My Love") zwłaszcza w najbardziej ekspresyjnych momentach płyty, kiedy to głos Wallentin zostaje silnie przesterowany wychodząc poza spektrum dźwiękowe poszczególnych kompozycji.
Ale próbując scharakteryzować tą unikalną artykulacje Mariam, nie posiadając przy tym odpowiedniej wiedzy z zakresu emisji głosu muszę posłużyć się skojarzeniami czysto intuicyjnymi do innych charakterystycznych żeńskich wokali. Walletin momentami brzmi jak deliryczna i depresyjna Beth Gibbons, ale też jak swobodnie skaczące po całe szerokości skali Tori Amos, czy Kate Bush. Te dwa ostatnie skojarzenia najłatwiej wyłuskać z partii chórkowych "Blood Donation", choćby w utworze "Above The World". Na debiutanckiej płycie usłyszymy też echa spazmatycznego wokalu PJ Harvey (z płyt "Dry", czy "To Bring You My Love") zwłaszcza w najbardziej ekspresyjnych momentach płyty, kiedy to głos Wallentin zostaje silnie przesterowany wychodząc poza spektrum dźwiękowe poszczególnych kompozycji.
Jednak najistotniejszym wpływem na barwę głosu Mariam i jej artykulacji okazuje się jej irańskie pochodzenie tak wyraźnie słyszane choćby w akcencie wokalistki. To przede wszystkim ono, a nie podobieństwo estetyczne do wyżej wymienionych artystek wyróżnia charakterystyczny i oryginalny wokal Szwedki.
Wallentin świadoma nieprzeciętności swojej unikalnego głosu komponuje muzykę w sposób który jeszcze bardziej pozwala na wyeksponowanie go. Zarówno w surowy i transowym zaaranżowanym jedynie na instrumenty perkusyjne i głos Wildbirds & Peacedrums jak i w solowym projekcie Mariam The Believer, w którym prezentuje bogatą aranżacyjnie muzykę o vintage'owej proweniencji. Nie jest to jednak kolejny powrót do klasyki rythm'n'bluesa, czy soul jakie jeszcze niedawno fundowali nam tacy artyści jak Adele, czy Amy Winehouse. Mariam The Believer prezentuje kompozycje bardziej wyrafinowane, natchnione jazzem, folkiem, oraz oparte na silnej dramaturgi.
Piosenki na "Blood Donation" eksplorują szeroki zakres zainteresowań muzycznych Wallentin, w których odnajdziemy stylistyczne podobieństwa z wyżej wymienionymi znakomitymi i zjawiskowymi artystkami. Debiut Mariam The Believer uwodzi zatem psychodelicznym nastrojem hipisowskiego art rocka ("The String Of Everything", "Love Is Taking Me Over"), dusznym soundtrack'iem filmu noir ("To Belong Or To Let Go"), by po chwili eksplodować drapieżnym i energetycznym motywem. Doskonałym przykładem dynamicznej dramaturgii "Blood Donation" jest kawałek"Invisible Giving", który jak w soczewce skupia wszystkie atrybuty albumu, będąc przy tym jego najlepszą wizytówką. Utwór ten błyskotliwie łączy elektronikę i trip hopowe naleciałości w postaci delirycznej perkusyjnej motoryki żywcem wyjętej z ostatnich dokonań Portishead, czy Atoms For Peace, z mrocznym organowy tłem, transującym basem, folkową psychodelią, jazzowym spleenem i zaskakującymi nakładkami wokalnymi w końcówce. Przytłumione brzmienie i niska selektywność dźwięków sprawia, ze nad wszystkim unosi się wszechobecna estetyka retro.
"Blood Donation" rzutem na taśmę wskoczył do mojego osobistego rankingu ulubionych zagranicznych płyt ubiegłego roku. To album nietuzinkowy i wpadających w ucho, intrygujący zarówno bogactwem muzycznych odniesień, oryginalnych kompozycji i wielką charyzmą wokalną autorki. Jest naturalnym rozwinięciem surowej estetyki Wildbirds & Peacedrums w intymnej, kobiecej aranżacji.
MARIAM THE BELIEVER - "Blood Donation"
2013, Repeat Until Death / Moshi Moshi Records
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz