czwartek, 21 lutego 2013

Ale cyrk! / Matmos - The Marriage Of True Minds

Matmos to jajcarze! Cudowne dzieci postmodernizmu przepełnione radością tworzenia kolorowych patchworków eksplorujących najróżniejsze nisze popkultury.
Eksperymenty medyczne, wojna secesyjna, charyzmatyczni pisarze, muzycy i filozofowie, kolorowi bohaterowie popkultury, podróże balonem, analogowe syntezatory, punk, no wave, muzyka dworska i marszowa, disco, filozofia gender, seksualność, Szekspir, Burrroughs, Wittgenstein... to tylko część inspiracji do których odwołują się w swej twórczości panowie Drew Daniel i Martin Schmidt. Zarówno ich  inspiracje, jak i muzyka  nie posiadają horyzontów, dlatego swoim  panopticum zainteresowań mogliby spokojnie obdarzyć wszystkie cyrki świata. Ta swoista ironia zarówno do muzyki, jak i tematów które eksplorują, stanowi kanwę ich kilkunastoletniej twórczości i objawia się przy okazji wydanego właśnie nowego albumu The Marriage Of True Minds. 
Jakkolwiek tytuł bezpośrednio odnosi się do pierwszego wersu 116-tego sonetu Szekspira o niezłomnej miłości, tak cały koncept albumu inspirowany jest telepatią i zjawiskami o charakterze parapsychologicznym. 

Pomimo lekkości i wdzięku z jakim duet realizuje swoje wyszukane pomysły, sama produkcja i realizacja nagrań stoi na bardzo wysokim i w pełni profesjonalnym poziomie. Dopracowane w każdym calu kompozycje, świetnie skrojone, najbardziej nawet egzotycznie brzmiące sample, udział żywych instrumentów, kreatywna współpraca z wokalistami sprawiają wrażenie dzieła przemyślanego i koherentnego, nawet pomimo szalejącego w nim eklektyzmu.

Płyta rozpoczyna się dość delikatnie od chilloutowego You w którym na kanwie deep housowego podkładu świetnie integruje się delikatne pianino i kapitalnej jakości sample przypominające echa samplodelicznych przygód z płyty A Chance To Cut Is A Chance To Cure (2001). Zresztą doskonałej jakości próbki z ich klarownym i dynamicznym brzmieniem od zawsze są charakterystycznym znakiem rozpoznawczym duetu z Baltimore.
Następny na płycie jest Very Large Green Triangles, w którym poznajemy głównego bohatera całej płyty czyli... trójkąt - idiofon znany też jako triangel, o którego posiadaniu marzył chyba każdy uczeń na lekcjach muzyki w szkole podstawowej. Ten wymieniony instrument, jest odtąd notorycznie przytaczany do końca albumu zarówno w formie muzycznej, jak i słownej. Pojawia się również w klipie jako wyimaginowana w trakcie eksperymentów z deprywacją sensoryczną figura, nacierająca na miasto.
W tym kawałku po raz pierwszy na tej płycie zostaje również przywołany inny z ulubionych instrumentów duetu - bandżo! I nie zna twórczości Matmos ten, kto powie, że bandżo pasuje do elektroniki jak kij do oka!



W trzecim na płycie Mental Radio zaczynają się dziać już prawdziwe jaja. Poczynając od subtelnych taktów mikroelektroniki, a przez południowoamerykańskie rytmy kontynuując, znajdujemy się nagle na pełnym zgiełku bazarze, wśród policyjnych syren i bliżej niezidentyfikowanych dźwięków miasta. 

Bycie tropicielem zawiłości matmosowych "słuchowisk" zdaje się być karkołomnym wyczynem, jednak idealnie wpisuje się w ich pełną figli surrealistyczną twórczość.

Tunnel z równie zwariowanym Dan'em Deacon'em na wokalu to energetyczna breakbeatowa petarda z alikwotowym growlingiem w tle, w dalekich skojarzeniach nabierająca podobieństwa do hitów Fatboy Slima, który jednak w tym porównaniu wypada przy Matmos niczym przeciętny wielbiciel Instagrama w ciemni fotograficznej. Czyli nomen omen blado

Finał albumu czyli E.S.P. wykonany z Pete'm Shelley'em liderem punkowego Buzzcocks to iście matmosowa kwintesencja humoru. 
Ostre heavy metalowe riffy, hałaśliwy zgiełk gitar zamieniający się pod koniec utworu w niewinną i sympatyczną melodyjkę  to doskonałe zwieńczenie tej szalonej płyty. 
No i czy tylko mnie wokal Shelley'a przypomina debilne skandowanie Patafianów z Monty Pythona? :)


Panowie Daniel i Schmidt mogą być dumni ze swojego najnowszego dzieła. Przypomnieli o sobie słuchaczom w najlepszym możliwym stylu, korzystając ze wszystkich najbardziej charakterystycznych motywów swojej bogatej twórczości. 
The Marriage Of True Minds to kapitalne połączenie eksperymentalnej elektroniki, z potencjałem muzyki klubowej. Surrealistyczny koncept zapewnia świetną zabawę w tropienie wpływów i inspiracji, zaś doskonale krystaliczne brzmienie zapewnia przejrzystość tej wizji. 
Śmiem twierdzić, że Matmos jeszcze nigdy nie brzmiał tak świeżo i przebojowo.

MATMOS - The Marriage Of True Minds
Thrill Jockey 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz