niedziela, 24 stycznia 2016

Pinktechre / Pink Freud "Pink Freud plays Autechre"

W końcu jest. Po długich oczekiwaniach płyta Pink Freud z coverami Autechre trafiła do słuchaczy. Próbowano wydać tą płytę zagranicą w Warp Rec. - matczynej wytwórni legendarnego duetu z Rochdale, niestety ambitne plany zespołu spaliły na panewce. Fakt ten może wydawać się rozczarowujący, gdyż artystyczna strona tego przedsięwzięcia jest wielce udana.

Idea nagrania w jazzowych wersjach kompozycji gigantów elektroniki i idm pojawiła się już na płycie "Monster of jazz" (2010) na której to figurowała aranżacja utworu "Goz Quartet", dość skromna i oszczędna wobec finalnej wersji zamieszczonej na "Pink Freud plays Autechre". Pięć lat dzielące album "Monster of jazz" od koncertu w katowickiej Hipnozie, gdzie zarejestrowano materiał nowej płyty, to czas który pozwolił członkom zespołu dokładnie przestudiować materiał źródłowy, mozolnie go ogrywając, wydobyć z niego esencję i przełożyć na pinkfreud'owski język przebojowego free.

Tylko z pozoru, koncept nagrania coverów ikony eksperymentalnej elektroniki, mógł wydawać się karkołomny. Gdyby członkowie Pink Freud zdecydowali się podejść twórczo do ostatnich nagrań Autechre stanęliby przed wielce karkołomnym zadaniem. Mocno wyabstrahowane kompozycje Brytyjczyków wydane po 2010, to już niezwykle zawiłe konstrukcje, oparte w głównej mierze na bezkompromisowej dominacji warstwy rytmicznej; mocnych, połamanych uderzeniach, nierównych mutujących się pętlach i chropowatym, tępym brzmieniu. Tymczasem Gdańszczanie zdecydowali się zreinterpretować najbardziej melodyjny etap w twórczości Autechre, przypadający na lata 90te, gdzie wyrazista rytmika została uładzona melancholią ambientowych pasaży.

Właśnie klasyczne idm'owe melodie duetu Rob Brown - Sean Booth wyznaczają na "Pink Freud plays Autechre" partyturę dla sekcji dętej Pink Freud (trąbki Adama Milwiw-Barona i saksofonu Karola Gola). Pracująca z regularnością automatu perkusyjnego, wyrazista sekcja rytmiczna; Mazolewski - Klimczuk dyktuje zręby kompozycji, zaś syntezator (zgaduję, że jest to Minimoog Voyager?) obsługiwany przez Adama Milwiw-Barona, swoim niskim pomrukiem dodaje pożądanej gęstości i masywności. Obecność klawiszy wydaje się wprost niezbędna dla tej płyty. Pozwala muzykom podeprzeć swoje artykulacje na solidnym basowym fundamencie i stanowi wymierną przeciwwagę dla charyzmatycznej sekcji dętej. 

"Pink Freud plays Autechre" nie jest zwyczajną transkrypcją materiału źródłowego. Gdańszczanie podeszli do oryginałów twórczo i z animuszem. O powodzeniu eksperymentu zaważyło przede wszystkim skrócenie oryginalnych kompozycji, co wpłynęło na zwiększenie dynamiki utworów i przykuło uwagę do wątków melodycznych. Sięgając po nagrania Autechre, Pink Freud zmodyfikował konceptualną, abstrakcyjną formułę duetu w przebojowy repertuar, pełen wigoru i charyzmy. Zespół dokonał tego utrzymując przez cały album równą, wysoką dramaturgię. Udało się na "Pink Freud plays Autechre" przelać sceniczną energię, a przy tym zachować chłodną dyscyplinę utworów Autechre. Kwartet z maszynową precyzją podąża od konkretu do konkretu, nie pozwalając sobie na rozprężające impresje. Mamy zatem do czynienia z materiałem, który pod względem formalnego rygoru przejawia wszelkie znamiona produkcji studyjnej. Okoliczności nagrania materiału zdradza dopiero zarejestrowany aplauz publiczności, zaś w warstwie wykonawczej charyzma i wigor instrumentalistów.

Interpretacja ikonicznych kompozycji duetu Autechre w wykonaniu Pink Freud imponuje monumentalnością brzmień i aranżacji, zdyscyplinowaną formą, profesjonalizmem wykonawczym i błyskotliwym przełożeniem elektroniki na jazzową modłę. "Pink Freud plays Autechre" jest przy tym materiałem cholernie przebojowym, zyskującym z każdym kolejnym przesłuchaniem. Nie zniechęci purystów wiernych stylistyce oryginalnego Autechre, choć swą przebojowością może zmylić tych którzy z twórczością duetu nie mieli wcześniej do czynienia.

Ps. Łyżką dziegciu tego wydawnictwa jest niestety jego okładka. Płyta o takim potencjale, konfrontująca ze sobą estetykę cyfrową z analogową, elektronikę z żywym graniem zasługuje na zdecydowanie bardziej kreatywne potraktowanie, przez grafika.



PINK FREUD "Pink Freud plays Autechre"
2016, More Music Agency

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz