Instrumentarium, wydanej po czterech latach przerwy płyty
Columbus Duo, jest tak wątłe, że wraz z muzykami zmieściłoby się w szopie,
zdobiącej okładkę płyty. Jednak
doświadczenie i wyobraźnia braci Tomasza i Ireneusza Swobody potrafi wskrzesić
z niego gęstą i intensywną materię dźwiękową. Gitara, cymbały, perkusja
stanowią jedynie punkty wyjścia „Expositions”,
którego głównym elementem kompozycyjnym jest deformacja wyimprowizowanych
wątków.
Obszerny arsenał efektów zgromadzonych podczas nagrania
wydobywa wielowymiarowość gitarowego brzmienia. Plamy, sprzężenia, powtórzenia,
ornamentacje, oraz widmowe melodie, kreślące fabularną osnowę płyty, zostają poddane
procesowi zniekształcenia. Używając zapętlarek i pogłosów, bracia Swoboda
mechanizują artykulację gitary w transowe, frenetyczne pasaże. Pojedyncze, zapętlone ścieżki zostają zakomponowane
w porządku warstwowym. Tracąc swoje indywidualne rysy, współtworzą gęsto utkane,
chropowate faktury. Przesunięcia fraz nadają im organicznej żywotności i
dynamiki. Całość, zaś emanuje grubą warstwą analogowego brudu, osadzającego się
na każdym pojedynczym dźwięku. Z kolei perkusja, funkcjonująca na płycie
głównie pod postacią spreparowanych loopów, rzadko bierze udział w nagraniu jako
element dynamiczny, częściej pojawiając się jako ornament. Jej spłaszczone
brzmienie momentami przechodzi w szelest, a niejednokrotnie w amorficzny szum,
zalewający cała kompozycję.
„Expositions” przypomina przekrojową
podróż wehikułem czasu, po historii awangardowych nurtów muzycznych. Od post
rocka, przez kraut rock, aż po ambient.
To muzyka gęsto nasycona dźwiękiem, intensywna, ruchliwa, a przy tym
intymna i skromna. Momentami ledwo zauważalna i cicha. Zakurzone faktury
przenikają się wzajemnie, eksponując kolejne plany kompozycji i skrywając te
wybrzmiałe i zapisane w pamięci. Wśród ich
zgiełku łapczywie śledzimy lakoniczne melodie, a im intensywniej i uważniej
słuchamy tym jesteśmy w stanie usłyszeć więcej, docierając uchem do najgłębiej
ukrytych detali.
Columbus Duo - „Expositions”
2014, Dead Sailor
heh :)
OdpowiedzUsuń