niedziela, 21 września 2014

Egzamin dojrzałości / Ital - "Endgame"

Daniel Martin-McCormick dał się dotąd poznać jako niepokorny muzyczny anarchista, zatruwając klubowe parkiety awanturniczą wersją house. Nie bez przyczyny jego rozzuchwalonej interpretacji dancefloorowej konwencji przypięto etykietkę outsider house. Owa niefortunna próba nazwania muzyki LA Wampires, Sex Worker czy Itala, była kapitulacją wobec próby opisania postpunkowej energii, brudnego brzmienia, chaotycznej narracji, czy plątaniny dźwiękowych tekstur które Amerykanin zaadoptował w  taneczną narracje. Natrętne repetycje, najeżone dysonansami i hałasem widmowe kompozycje musiałyby być upiornym przeżyciem dla upajających się nieznośną lekkością bitu bywalców housowych klubów. Miejski, zadziorny charakter, muzyki McCormick'a, jej konfekcyjna dezynwoltura i brak przebojowych refrenów bliższy jest bowiem dla kompulsywnie łaknących nowych muzycznych doświadczeń hipsterów, niż dla korpoludków z weekendowych modnych klubów. Jakkolwiek szybko - dzięki swojej twórczej bezceremonialności - Ital stał się pupilkiem internetowych portali muzycznych, tak jego muzyka pozostawała zbyt nieokiełznana, aby zyskać status bycia trendy. Na tym tle najnowszy album Amerykanina, "Edgame" wydaje się być niezwykle konwencjonalny i jednolity, pozbawiony tego elementu buntu, który z brawurą rozbijał schematy muzyki tanecznej. 

Wiele o nowym albumie Itala mówi już sugestia zawarta w tytule. Wszystko wskazuje na to, że Martin-McCormick - świadomy wyeksploatowania stworzonej przez siebie estetyki - odważnym gestem wyeliminował ze swojej muzyki elementy anarchistyczne, zbliżając się tym samym do kontestowanej do tej pory konwencji. "Edgame" to już nie quasi houseowe hybrydy jakie prezentował w nagraniach dla Not Not Fun, czy tanecznego sublabelu 100% Silk, a mroczne, inteligentne techno, zainfekowane duchem lat 90tych. Tym razem możemy usłyszeć Itala nadającego na tych samych falach co znakomici reprezentanci ambitnego deep techno Blondes i Gardland, nagrywający dla nowojorskiego labelu Rvng Intl.

Nie można powiedzieć, że na "Edgame" Martin-McCormick całkowicie spokorniał, wciąż bowiem obecne są wyraziste, zgiełkliwe tekstury, czy cięte perkusjonalia. Producent ograniczył jednak swoje dekonstrukcyjne poszukiwania, oraz sabotowanie standardów, na rzecz chłodnego i pragmatycznego spojrzenia na muzykę taneczną. Pozwala upajać się soczystymi pomrukami basu, nieśmiałymi melodiami, a przede wszystkim transowością swoich utworów, które długo meandrują kwaśnymi akordami, nim osiągną niezwykle smakowite kulminacje. Tym razem to w owych kulminacjach odbywa się celebracja zgiełku, hałasu i acidowej dramaturgii. Z hałaśliwymi manifestacjami motoryki techno kontrastują z kolei wysmakowane, kameralne perełki, w których - to novum u Itala - możemy rozkoszować się precyzyjnością, detalem i czystością dźwięku (do tego mocno przyczynił się znakomity masteringowiec Rashad Becker). Przykładem niech będzie "Beacons" zaskakujący subtelnością ledwo słyszalnych faktur, niezwykle skupionym klimatem, czy użyciem wokalnych sampli z których producent wyławia smakowite mlaśnięcia i skrawki głosu. Na jego tle otwierający album "Hive Mind" (2012) singiel "Doesn't Matter" jawi się jak brutalna i tępa rąbanka z upiornie zapętloną tytułową frazą.

Apetycznie na "Edgame" odbijają się subtelne echa techno z początku lat 90tych. To przede wszystkim klimat rozwlekłych, oszczędnych kompozycji, z przelewającymi się atłasowymi plamami, bulgoczącą acidową magmą, wciągającą transową narracją, miękkim brzmieniem i głębokim, przestrzennym pogłosem pozwala doszukiwać się podobieństw do wczesnych nagrań Richiego Hawtina, czy LFO.

Daniel Martin-McCormick nagrywając swój najnowszy album postanowił okiełznać nieco swój twórczy temperament zamykając się w minimalistycznej formie. Co prawda w zdecydowanie bardziej konwencjonalnej, ale jednocześnie niezwykle konkretnej i przebojowej. Postanowił uczynić swą muzykę bardziej przejrzystą i komunikatywną, pozbywając się elementów zakłócających jej odbiór. Zrzuciwszy kilka warstw hałaśliwych tekstur, obnażył swój talent do budowania klimatu i nagrywania klubowych "hitów". Zyskał subtelność, i panowanie nad formą, utracił drapieżność i charyzmę. Każdy ze słuchaczy niech zadecyduje osobiście co dla niego bardziej istotne z w muzyce Amerykanina.

ITAL - "Endgame"
2014, Planet Mu

2 komentarze:

  1. Dzień dobry,

    w tekście pojawiają się błędy w nazwiskach artystów.
    Powinno być:
    Daniel Martin-McCormick
    Rashad Becker

    OdpowiedzUsuń