Kawałek zleżałego papieru z wypaloną w środku dziurą i okopconym konturem przypominającą starą mapę, bliżej nieokreślony kontynent. To okładka nowej płyty Mountains. Ten tajemniczy obrazek, zaczyna sugestywnie przemawiać, dopiero gdy połączymy go z tytułem płyty - Centralia.
Centralia to miasto widmo leżące w stanie Pensylwania w USA. Jego niezwykła historia wiąże się z podziemnym pożarem, który wybuchł tam w 1962 i trwa do dziś, bez realnej szansy na jego ugaszenie. Postępująca katastrofa, która tam trwa, sprawiła, że na przestrzeni pięćdziesięciu lat z Centralli zniknęli niemal wszyscy jej mieszkańcy. Miasto leżące na tykającej bombie znika z powierzchni ziemi i map stając się natchnieniem dla scenariuszy horrorów i gier video (Sillent Hill) oraz dla ambientowego duetu Mountains, który ponurą prawdę zamienia w poruszającą elegię na cześć tego miejsca.
Muzyka Koena Holtkama i Brendona Anderegga to elektroniczny ambient oparty na analogowym brzmieniu modularnych syntezatorów, szerokim instrumentarium akustycznym i krautrockowej pulsacji. Centralia to ich siódmy album, a trzeci z kolei wydany dla prestiżowego Thrill Jockeya.
Album, który już na początku roku wysoko podnosi poprzeczkę w kategorii ambient.
Podobnie jak na poprzednich płytach Mountains, mamy tu świetnie wyważone proporcje pomiędzy analogowym zgiełkiem syntezatorów i zanurzonych w nich akustycznych gitarach i wiolonczelach.
Większość nagrań z Centralii powstała w studio, a ich sinusoidalne kompozycje są zbliżone do siebie i opierają się na podobnym schemacie.
Delikatne, elektroniczne tekstury stają się tłem dla gitar, które zapętlają się akordami lub płyną powolną improwizacją. W taki temat zostają wrzucone przestrzenne syntezatorowe plamy i subtelne szczątki melodii. Gdzieniegdzie pojawiają się tektoniczne drgania głębokiego basu. Finalnie całość pokryta zostaje monstrualnym, analogowym noisem. Subtelne struktury z biegiem kompozycji zamieniają się w pełne rozmachu analogowe pasaże, aby w finale delikatnie wybrzmieć.
Brzmi to doprawdy wybornie, czego najlepszym przykładem jest centralna kompozycja tego albumu; kawałek Propeller. Jeden z dwóch znajdujących się na płycie, który został w części zarejestrowany w trakcie występu na żywo.
Delikatne, elektroniczne tekstury stają się tłem dla gitar, które zapętlają się akordami lub płyną powolną improwizacją. W taki temat zostają wrzucone przestrzenne syntezatorowe plamy i subtelne szczątki melodii. Gdzieniegdzie pojawiają się tektoniczne drgania głębokiego basu. Finalnie całość pokryta zostaje monstrualnym, analogowym noisem. Subtelne struktury z biegiem kompozycji zamieniają się w pełne rozmachu analogowe pasaże, aby w finale delikatnie wybrzmieć.
Brzmi to doprawdy wybornie, czego najlepszym przykładem jest centralna kompozycja tego albumu; kawałek Propeller. Jeden z dwóch znajdujących się na płycie, który został w części zarejestrowany w trakcie występu na żywo.
Centralia mocno ingeruje w wyobraźnie słuchacza nadając słuchaniu charakter synestezyjny. Zanurzeni w analogowej zupie obserwujemy dźwiękowe plamy, które pojawiają się w niej i rozpływają niczym widma. Pozbawieni realnej świadomości istnienia dźwięków, mylimy je z powidokami.
Płyta Mountains pulsuje gorącą energią jak ziemia w Centralii. Z wierzchu spękana, odludna i odstraszająca, wewnątrz płonąca żarem żywiołu.
To kawał solidnego post country spowitego ambientem w odcieniach kodachrome, który świetnie wypada jako soundtrack dla znikającego miasta Centralia.
MOUNTAINS - Centralia
Thrill Jockey 2013
Thrill Jockey 2013
Bartuś,śledze twój blog.Czytam recenzje.Oglądam zdjecia.Notabene cudnie uchwycona rzeczywistość czy tez interpretacja rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńI zaczynam sie zaczytywać i wciąga mnie lektura i to co mi przeszkadza to tekst naszpikowany co rusz takimi wstawkami
"Z wierzchu spękana, odludna i odstraszająca, wewnątrz płonąca żarem żywiołu. "
"a ich sinusoidalne kompozycje są zbliżone do siebie i opierają się na podobnym schemacie."
"Zanurzeni w analogowej zupie obserwujemy dźwiękowe plamy, które pojawiają się w niej i rozpływają niczym widma" itd.
I to mi strasznie przeszkadza w oddaniu sie całkowicie tekstowi.Głównie chodzi o "naszpikowanie" treści tymi analogiami.Być moze wynika to ze braku sprawnej wyobraźni muzyczno-plastycznej.
Ale chciałam sie szczerze podzielić swoimi odczuciami wzgledem pracy którą wykonujesz.
Gdy słucham muzyki którą opisuję, staram się pisać o niej w taki sposób by pasował do nastroju tej muzyki.
OdpowiedzUsuńTo jest ubieranie własnej muzycznej wyobraźni w słowa.
Czy słuchałaś uważnie płyt, które polecam?
Cytaty, które wymieniłaś nie są zasięgnięte z repozytorium recenzji muzycznych, (choć znajdą się tu branżowe zwroty wytrychy) ale są tożsame z opisywaną płytą bezpośrednio.
Z genezą jej powstania (cytat I), z jej kompozycją (cytat II), z jej brzmieniem (cytat III) i tego jestem pewien.
Czy przeszkadza Ci ta plastyka języka.