wtorek, 3 grudnia 2013

American dream Kuby Ziołka / T'ien Lai - "Da'at"

Prestiżowy portal z muzyką alternatywną The Quietus w swoim podsumowaniu roku wyraźnie docenił eksplozję polskiej muzyki niezależnej, której twarzą i wizytówką w 2013 jest bez wątpienia Kuba Ziołek. Jego album "Cień chmury nad ukrytym polem" sygnowany nazwą Stara Rzeka został sklasyfikowany na dwunastej pozycji rankingu najlepszych płyt mijającego roku (deklasując bardzo solidną konkurencję). Fakt ten traktuję nie tylko jako osobisty sukces niezwykle utalentowanego Ziołka, ale również całej polskiej sceny niezależnej, która eksponując swoją niezaprzeczalną oryginalność podbiła serca słuchaczy i krytyków w kraju i na świecie.
Projekt Stara Rzeka słuchany nawet teraz, ponad pół roku od premiery wciąż zaskakuje bogactwem pomysłów, wielowątkowością kompozycji, czy unikalnością nastroju. Sam Ziołek - nieustannie pozostając w twórczym procesie - z powodzeniem zdyskontował swój artystyczny sukces w projektach Alameda 3 i Hokei. Teraz zaś swą hiperaktywność potwierdza nagraną wespół z Łukaszem Jędrzejczakiem w ramach projektu T'ien Lai płytą "Da'at" 
Czy również ten album mógłby zostać oceniony przez brytyjski portal podobnie wysoko jak Stara Rzeka?

"Da'at" to monolityczna dźwiękowa struktura powoli wprowadzająca słuchacza w trans. To hipnotyczna mantra, wibrująca mięsistymi dronami. Spotyka się tu ambient, kosmische musik, ezoteryczna atmosfera (pobudzana tajemniczą oprawą i otoczką projektu inspirowanego kabałą), zaś charakterystyczne dla Ziołka sugestywne elementy folkowe, utrzymane w słowiańskim duchu Obuha zostają tu wzbogacone, bądź zastąpione klimatami bliskowschodnimi ("Tron").
T'ien Lai to najbardziej statyczny i jednorodny projekt z prezentowanych przez Ziołka w tym roku. Oparty głównie na brzmieniu transowych syntezatorów, shoegaze'owych dronów i psychodelicznych wokaliz zawieszonych w strumieniu pogłosów, czyli na tych samych elementach, na których zbudowane zostały albumy Starej Rzeki i Alameda Trio. W porównaniu jednak z wymienionymi, na "Da'at" ograniczone zostało miejsce dla gitary elektrycznej (odpowiedzialnej do tej pory głównie za fakturę teł), oraz akustycznej (nie licząc transowych akordów "Glorii"), która w niezwykły sposób dodawała lirycznego i folkowego odcienia muzyce Ziołka. Tym razem tło malują gęste pasma syntezatorów o brudnych barwach, oraz wibrujące niczym pustynne powietrze drony, wprowadzające atmosferę mistycznego napięcia. 
Elementem (jak dla mnie nie trafionym) dodanym do stałego elementarza "ziołkowej" ekspresji są wychwycone z fal eteru sample radiowej audiosfery, poprzetykanej sensacyjnymi informacjami i miałką muzyką pop. Ów bardzo charakterystyczne sample (Madonna - "Vogue") zostają użyte na płycie (z premedytacją?) w sposób mało subtelny i niechlujny. Nie tworzą z materiałem zwartej całości co i rusz wybijając słuchacza z kontemplacji kosmicznych pejzaży. Być może to celowa strategia Jędrzejczaka i Ziołka aby rozbijajać komfortowy stan muzycznej medytacji brutalnymi wtrętami rzeczywistości, bowiem podobny burzliwy przebieg miał tak nieszczęśliwie i dramatycznie zakończony występ T'ien Lai w łódzkich Owocach i Warzywach. Wtedy również postrzeganie zahipnotyzowanej dronami publiczności rozbijane było krótkimi, irytującymi samplami o większym natężeniu głośności, co sugerowałoby bądź niechlujność wykonawczą i brak koncentracji, kłopoty sprzętowe bądź też, celowe poddawanie słuchacza i jego wrażliwości próbie (tylko czemu miałaby ona służyć?).

Mimo iż sam w sobie "Da'at" jest interesującym wydawnictwem, to z pewnością nie jest to materiał na miarę solowej Starej Rzeki. Hipnotyczny charakter T'ien Lai skazuje go na brzmieniową i kompozycyjną jednolitość, przez co nie skrzy on tak kapitalnymi pomysłami jak "Cień chmury nad ukrytym polem". Nie posiada również tej monstrualnej mocy co "Późne królestwo". Ubyło również folkowego ducha, który wzbogacał wymienione projekty Ziołka o unikalny pierwiastek swojskości i mistycyzmu kultury ludowej. (Pamiętam jak w wywiadzie z Łukaszem Komłą Kuba Ziołek dystansował się od postrzegania jego muzyki przez pryzmat folkowy, czy etniczny nie zdając sobie chyba sprawy z sugestywności tego elementu w swojej muzyce i tego jak bardzo wyróżnia ją na tle innych podobnych muzycznych projektów ze świata) Być może to właśnie właśnie dzięki "Obuhowemu" dziedzictwu muzyk może teraz cieszyć się dwunastą pozycją wśród płyt AD 2013 portalu Quietus.

W moim przekonaniu "Da'at" podważa nieco sens nadaktywności wydawniczej Ziołka. Objawia bowiem w pełnym świetle niebezpieczeństwa jakie mogą stać przed twórcą, który w niepotrzebnym pośpiechu zdradza wszystkie swoje tajemnice. 
Aktywność Ziołka może świadczyć zarówno o niezwykle silnej wierze we własne umiejętności i trzymaniu w zanadrzu całkiem nowych zaskakujących muzycznych koncepcji, bądź też wprost przeciwnie o amatorskiej wręcz potrzebie wyjawienia światu wszystkiego od razu, bez dozowanego oczekiwaniem napięcia związanego z wydaniem kolejnego wydawnictwa. "Da'at" daje świadectwo zmęczenia materiału, braku świeżości i wystrzelenia się z pomysłów, oraz oryginalności, kosztem czego twórca jest zmuszony powielać swoje patenty. Chciałbym się mylić bo jestem wielkim fanem twórczych ambicji Ziołka i jego muzycznych projektów, ale zadziwiającym jest dla mnie fakt, że w przeciągu zaledwie kilku miesięcy tego roku bydgoszczanin zarówno zdołał dorobić się swojej brzmieniowej sygnatury w postaci shoegaze'owego ambientu; stać się liderem polskiego undergroundu (nie tylko jako producent, ale także jako "aktywista" dając mocny głos sprzeciwu wobec nierównemu traktowaniu polskich artystów w trakcie muzycznych, rodzimych festiwali); a także (niestety) wyczerpywać swój unikalny dotąd potencjał artystyczny za sprawą hiperaktywności wydawniczej (choć to, być może po części wina samych wydawnictw)

T'ien Lai wydobyło ze mnie zmęczenie wszechobecnością muzyki Ziołka, ogrywając wszelkie sprawdzone we wcześniejszych projektach patenty, w mniej błyskotliwej formie. Być może zatem przydałaby się tym razem chwila wytchnienia zafundowana słuchaczom, aby znów mogli z taką samą intensywnością być zaskakiwani ponadprzeciętnymi "ziołkowymi" umiejętnościami wypracowywania własnego stylu, łączenia (nawet skrajnych) estetyk i uwodzenia psychodeliczną i ezoteryczną aurą muzyki. 




T'IEN LAI - "Da'at"
2013 Monotype Rec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz