Grzegorz Bojanek od kilkunastu lat konsekwentnie rozwija swą muzyczną drogę zarówno jako wydawca, kurator, lecz przede wszystkim jako artysta ze smakiem łączący w swojej twórczości fascynację ambientem, field recordingiem i brzmieniem instrumentów akustycznych. Z dala od głównego obiegu krajowego niezalu i od głównych centrów kultury, w zacisznej Częstochowie realizuje swoje kameralne, niespieszne kompozycje, rozwijające się w izolacji od estetycznych mód i trendów.
W kwietniu tego roku ukazał się "Warm Winter Music" materiał wydany na kasecie przez niszową amerykańską oficynę Twin Springs Tapes. Ta skromna, czterdziestominutowa forma będąca impresją autora nad zaskakującą aurą pogodową tegorocznej zimy zawiera muzyczne atrybuty, które wręcz determinują do wydania jej za oceanem. Leniwe pasaże akustycznych gitar, melodyki, czy kontrabasu, zanurzone w dryfujących pogłosach i doprawione szczyptą elektroniki umiejscawiają tą muzykę w nurcie alternatywnego country, którym świat zauroczył się na początku tego wieku. Na "Warm Winter Music", szczególnie w kompozycji "Sometimes It's Sunny In Winter" wyraźnie słyszalne są dźwiękowe reminiscencje reprezentantami chicagowskiego Thrill Jockeya, w szczególności Town And Country, czy Mountains.
"Sometimes It's Sunny In Winter" wypełniająca pierwszą stronę kasety, oparta na preparowanej w czasie rzeczywistym akustycznej gitarze rozpoczyna się i wieńczy odgłosami pocierania, które przywodzą na myśl szkicowanie na papierze. Gdy narzucimy sobie taką inscenizację muzyki Bojanka, naszym zmysłom ukaże się barwny pejzaż, uformowany harmonijnymi ruchami kompozytora. Leniwe akordy gitary multiplikują i powoli rozmywają się w pogłosach i echach, tworząc rozmazane, pastelowe tła. Kontury instrumentów łagodnie znikają, a muzyka z wolna gęstnieje i przybiera wyraz ciepłej i błogiej ambientowej faktury.
Z kolei kompozycja "Why Is It So Warm?" znajdująca się po drugiej stronie kasety, w przeważającej mierze osnuta na ciepłym brzmieniu nostalgicznego pianina pierwsze moje skojarzenia odsyła do twórczości Williama Basinskiego, i jego długich, egzystujących na granicy jawy i snu suit. Statyczna fraza zapętlona w nastrojową repetycję rozlewa się w gęstą ambientową materię, pod której powierzchnią przemykają ślady terenowych rejestracji. Niestety, gdzieś mniej więcej w połowie tej kompozycji, narracja skręca w stronę relaksacyjnego, new ageowego muzaka. Głównie za sprawą ilustracyjnego fletu, który nieznośnie przypomina fletnię pana i kiczowate koszmarki, spauperyzowanej muzyki południowoamerykańskich Indian, którzy w przebraniu tych z części północnej corocznie ogrywają wszelkie odpusty i festyny w naszym kraju. Na szczęście ten niefortunny fragment, w jaki rozwinął się utwór ratuje końcówka okraszona dzwonkami i akordami gitary modyfikowanymi przez beatmasher (efekt charakterystyczny choćby dla nagrań Klimka (Sebastian Meissner) - artysty związanego swojego czasu z kolońskim Kompaktem, urodzonego nomen omen również w Częstochowie), które niczym wentyl bezpieczeństwa wypuszczają nieco dusznego powietrza z przyciężkiej kompozycji. Ta krótka koda powoduje, że materiał nie pozostawia po sobie rozczarowującego wrażenia.
Muzyka Bojanka mogłaby być muzycznym odpowiednikiem slow food. Niespieszna, kameralna, czerpiąca garściami z tradycji gatunków (ambient) i tradycyjnych metod kompozycji tożsamych z tymi gatunkami. Żywi się szlachetnością naturalnych brzmień instrumentów akustycznych i ich nastrojowej obecności w elektronicznym środowisku. Jednak od skonstruowania na tej podstawie imponującego dania dzieli autora zbyt sztywne trzymanie się schematów. "Warm Winter Music" jest kompilacją inspiracji Bojanka innymi artystami (oprócz wcześniej wymienionych, można śmiało odnaleźć ślady słabości do muzyki Boards Of Canada, czy Biosphere) i fakt ten determinuje niestety odbiór całej płyty. Pomimo, że nie można zarzucić autorowi braku umiejętności aranżacyjnych i dobrego smaku w zestawianiu ze sobą instrumentów akustycznych i elektronicznych to zawartość albumu wpisuje się w ograny kanon nastrojowego ambientu. Trudno z niego wyłowić ślad twórczej indywidualności Bojanka, a patenty brzmieniowe i kompozytorskie innych twórców bywają przez autora zbyt natrętnie przytaczane. Nie zmienia to jednak faktu, że słuchanie "Warm Winter Music" przynosi rzeczywiste odprężenie od zgiełku awangardy. Ta prostolinijna przyjemność i bijący od niej urok unosi się z głośników kojącym ciepłem, którego nie warto sobie od czasu do czasu odmawiać.
GRZEGORZ BOJANEK - ""Warm Winter Music"
2014, Twin Springs Tapes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz