środa, 11 marca 2015

Kulisy słuchowisk cz 1. Bartek Kujawski

Kulisy realizacji słuchowisk zdradza Bartek Kujawski autor "Szczupaka" (2014, BDTA) (recenzja)

Radykalnie przeszedłeś drogę od eksperymentów elektronicznych opartych na dźwięku, do formy skoncentrowanej głównie na słowie i głosie. Co podkusiło Cię do stworzenia słuchowiska „Szczupak”?

BK. Zwyczajnie znudziło mi się robienie muzyki. Mam tak od kilku lat, że jak skończę jakiś materiał, to mam dosyć tego typu roboty na rok, albo lepiej. Do tej pory skakałem między gatunkami, tym razem czułem potrzebę odreagowania i sprawdzenia się w czymś zupełnie innym.

Jak krok po kroku przebiegał proces powstawania słuchowiska? Miałeś gotowy tekst i postanowiłeś go udźwiękowić, czy też powstał specjalnie z myślą o takiej formie prezentacji?

BK. Najpierw napisałem tekst. Słuchowisko powstało właściwie głównie dlatego, że to był jedyny sposób, żeby moja robota nie wylądowała w szufladzie. Kilka osób zna mnie jako muzyka, więc była nadzieja, że znajdę wydawcę takiego słowno-muzycznego eksperymentu. Z samym tekstem nic bym nie zwojował. Jeśli chodzi o proces krok po kroku, to po napisaniu tekstu nagrywałem kilka miesięcy treść. To zajęło mi najwięcej czasu i było dla mnie najtrudniejsze. Wszystko robiłem sam, okazało się że bycie lektorem to strasznie trudna robota. Istna katorga. Później dodałem trochę efektów, muzyki, hałasów. To już była lekka i przyjemna praca.

Jak narodziła się fabuła tego surrealistyczne dreszczowca?

BK. Najpierw pojawiło się to co jest w finale. Praktycznie dokładnie to co w nim jest, przyśniło mi się kilka lat temu. Sen był dosyć dziwny i apokaliptyczny, a ja obudziłem się nie zlany potem, ale całkiem wesoły. Było to dosyć dziwne uczucie, chyba dzięki temu pamiętam wszystko dokładnie do dziś. Niektóre fragmenty są wzięte z życia, ale oczywiście mocno przerobione na dziwne, magiczne, kolorowe. Do tego musiałem wykombinować resztę, tak żeby jakoś trzymała się kupy.

Jakie kłopoty napotkałeś przy realizacji słuchowiska?


BK. Tak jak napisałem wyżej, największym kłopotem było nagrywanie tekstu. Każde zdanie nagrywałem po sto razy i zawsze mój głos brzmiał nie tak jak potrzeba.

Co jest dla ciebie najciekawsze w realizacji słuchowiska – treść, scenariusz, reżyseria udźwiękowienie, inscenizacja, udramatyzowanie, wokale?

BK. Chyba treść. Ale scenariusz i udramatyzowanie mieszczą się w tym. Zasady kompozycji w czasie są takie same w muzyce jak i w tekście. Było to zabawne, myśleć o tekście w taki sposób jak zazwyczaj myślę o muzyce.

Próbowałeś przenieść ten materiał na scenę. Jak to wyglądało, czytałeś tekst, tworzyłeś na żywo inscenizacje dźwiękową?


BK. Trudno to nazwać przeniesieniem na scenę. Podczas koncertów używałem prawie tylko muzyki, która jest w tym materiale. W dwóch miejscach pojawiały się krótkie fragment tekstu, ale tylko jako elementy kompozycji, jako dodatkowe ścieżki dźwiękowe. Treści całego słuchowiska na żywo nie prezentowałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz