czwartek, 27 lutego 2014

Fata Morgana / Kapital "No New Age"

Muszę przyznać, że już dawno nie miałem tyle przyjemności ze słuchania i celebracji muzyki jaka przypadła mi podczas odsłuchiwania debiutu duetu Kapital (Kuba Ziołek, Rafał Iwański). Siedząc w samochodzie zaparkowanym na opustoszałym  parkingu, wygrzewając się w jeszcze kruchych promieniach wiosennego słońca, mając słuchawki na uszach zanurzałem się z rozkoszą w głębokiej otchłani muzyki "No New Age". Rozleniwiony przez ciepło i ukołysany dźwiękami popadłem w błogi stan półsnu, w którym odbiór muzyki stanowi dla mnie największą przyjemność. Nagle wszystkie plany tej gęstej muzycznej magmy stały się dla moich zmysłów dostępne i przejrzyste, dzięki czemu pozostawało mi tylko z zachwytem je kontemplować, a następnie spróbować te wrażenia zawrzeć w słowa.

Na unikalną całość "No New Age" składają się dwa kluczowe elementy. Podparta baterią efektów i zapętlaczy gitara Kuby Ziołka, oraz analogowa elektronika Rafała Iwańskiego. Całość dopełniają idiofoniczna rytmika, wokal Ziołka modyfikowany i użyty jako element dźwiękowego tła, a także struktury szumów wypełniające ten album na wskroś.
Szczególnie udanie brzmi rozedrgana jasnym chorusem gitara, której charakterystyczne brzmienie tożsame jest z artykulacją grunge'ową, czy new wave'ową. (Zastosowanie takiego efektu ma jednak jak sądzę swoją przyczynę gdzie indziej, o tym jednak niżej). Tym razem Ziołek rezygnuje z "metalowego" brzmienia gitary, które w nagraniach Starej Rzeki, czy Alamedy 3 tworzyły brutalne ściany dźwięku. Na "No New Age" instrument ten brzmi momentami dość łagodnie i powściągliwie, choć kiedy trzeba piętrzy się imponującym hałasem. Ażurowe melodie Ziołka mają wymiar wręcz liryczny. Hipnotyzującymi akordami uwodzą słuchacza łatwo angażując jego zmysły i wprowadzając je spiralną pętlą w głębię kompozycji. 
"No New Age" raczy nas również wielowarstwowym użyciem generatorów dźwięku i syntezatorów. Odpowiedzialny za ich brzmienie Iwański używa szerokiego wachlarza zastosowań analogowych brzmień. W warstwie hałaśliwej, drapieżnej, oprócz generowania różnej gęstości szumów, co i rusz objawiają się skwierczące świsty, czy syntezatorowe bulgotania, które nakładają się na siebie razem z artylerią szumów tworząc ziarniste, chropowate faktury. Im z kolei przeciwstawiana jest artykulacja "ciepła", delikatniejsza, którą stanowią amorficzne, rozmyte, ambientowe plamy. Dryfujące dźwiękowe pola, otulają swoją brzmieniową głębią zgiełk, a skondensowane i wprowadzone w wibracje przyjmują formę widmowych dronów pojawiających się i znikających w toku muzycznej narracji niczym psychoaktywne dźwięki w "Time Machine" Coila. 

Na płycie znalazło się również miejsce dla dynamicznych momentów, zaaranżowanych na obiekty i instrumentarium idiofoniczne przywodzące na myśl dźwiękowe eksperymenty Hati - macierzystej formacji Iwańskiego. Rytmiczne pętle bliżej niezidentyfikowanych dźwiękowych obiektów stanowią klamrę "No New Age" otwierając i zamykając album, a zarazem stanowią największy kontrast wobec całości materiału.

Jednak kluczem, który otwiera właściwe drzwi do interpretacji "No New Age", oraz w pełnej krasie ukazuje inspiracje duetu jest Richard Pinhas - francuski awangardowy eksperymentator z pogranicza space rocka i muzyki elektronicznej - któremu zadedykowana jest ta płyta. 
Gdy tylko we wkładce znalazłem zamieszczone dla niego podziękowania momentalnie zechciałem sprawdzić nieznanego mi dotąd człowieka. Po przesłuchaniu albumu "Allez Taia" (1975) (flagowego projektu Francuza - Heldon), zostałem wręcz porażony siłą oddziaływania jaką Pinhas wywarł na duecie Kapital. Podobne motywy melodii (sprawdźcie choćby "In the Wake Of King Fripp" i porównajcie do "Zona (Depressa)"), budowa utworów, oraz (jak zasygnalizowałem wyżej) charakterystyczne brzmienie gitary to elementy z pełną świadomością inspirowane twórczością tego muzyka. Po tej konstatacji, która absolutnie nie odebrała mi przyjemności  obcowania z "No New Age", album Kapital zaczął jawić mi się jako genialny tribute, oddany niezwykle intrygującemu artyście. 

Debiut Kapital to pierwszy w tym roku tak solidny kandydat na płytę roku. Album świetnie zorganizowany, pozbawiony dłużyzn, po mimo kontemplacyjnego charakteru nagrania, niezwykle bogaty zarówno w dźwięki jak i muzyczne odwołania. I chociaż w tytule "No New Age" muzycy odżegnują się od tego pojemnego terminu (New Age), to po freudowsku właśnie na niego zwracają główną uwagę. Również muzyka jej oniryzm, melancholia i płynące gitarowe motywy, naniesione na migotliwe, kosmiczne pejzaże syntezatorów kierują myśl słuchacza w stronę estetyki tak mocno kojarzonej z kiczem i elevator music. Jednak w przypadku zarówno nagrań Kapital jak i Pinhasa stylistyka ta zostaje podana ze smakiem i skomponowana w wielce intrygującą i poruszającą opowieść.

Wartością tego albumu jest również wyeksponowanie (zepchniętego na margines zainteresowań współczesnej kultury) twórczego potencjału space rocka. Ujęta w ambientowy wachlarz przez duet Ziołek - Iwański estetyka okazuje się nabierać nowych intrygujących międzygatunkowych relacji.

Spośród wszystkich muzycznych projektów Kuby Ziołka i Rafała Iwańskiego (może za wyjątkiem Hati) na "No New Age"  najbardziej udało się oddać alchemiczny potencjał dźwięku i muzyki. Płyta duetu w pełni nasycona jest bowiem hipnotyczną pulsacja, oraz posiada, magnetyczną moc przyciągania i omamiania słuchacza psychoaktywnym natężeniem dźwięku. Pomimo raczej drapieżnego charakteru nagrania emanuje z niego spokój. Imponuje harmonia, brak pośpiechu, współbrzmienie dźwięków, ich adekwatność, oraz solidne dopracowanie szczegółów. Duetowi Ziołek - Iwański udała się rzecz nietuzinkowa, zdołali połączyć  ze sobą elementy z pozoru nie przystające do siebie; potęgę hałaśliwego brzmienia i senny, liryczny nastrój.


Ps. Osobiście dziękuję zespołowi za niezwykle inspirującą dźwiękową korepetycje z Heldona.

KAPITAL"No New Age"
2014, Bocian Records


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz