środa, 22 lipca 2015

"Kilka zmyślonych historii" / Rozmowa z Bartoszem Zaskórskim z projektu WSIE


Rys. Bartosz Zaskórski
Z Bartoszem Zaskórskim, rysownikiem, producentem porośniętego mchem i porostami techno, oraz twórcą słuchowisk pofilozofowaliśmy sobie po chłopsku o bohaterach jego dźwiękowych opowiadań. Recenzję WSI znajdziecie tutaj.

Podobno mieszkasz na wsi. Czy to obserwacje poczynione w twojej społeczności stały się inspiracją dla kasety wydanej w BDTA?

BZ. Raczej nie, nie chciałem bawić się w socjologa. Lubię miejsce, w którym mieszkam, czuję się z nim związany, więc trudno spojrzeć mi na nie z dystansem.

Po przesłuchaniu WSI, wydało mi się, że w tych surrealistycznych opowieściach odbijają się rożne fobie społeczne i indywidualne. (" Wieś, której nie można opuścić", "Wieś z błotem", "Wieś z przerażonymi ludźmi", "Wieś z brakiem internetu")
BZ.  Teksty, takie jak „Wieś z błotem”, czy ta, w której ludzie boją się pozostać samemu, mogą sprawiać takie wrażenie. Pozostałe już niekoniecznie.

Ludzie nie mogą ich opuścić, co jest sytuacją nie do pozazdroszczenia. Ale nauczyli sobie z tym radzić: w jednej wsi budują domki dla kotów,  w innej – zanurzają się w wodę i odczuwają spokój. Nie ma żadnej grozy w tym, że gotują fasolę na parze albo przygotowują się do świąt. Gdzieś indziej tropią za pomocą psów mieszkańców, którzy złamali zasady, ale dlaczego mieliby tego nie robić, skoro odczuwają taką potrzebę? Zgadzam się, że świat wsi bywa groźny, jednak mieszkańcy na ogół dobrze to znoszą.

Skąd w ogóle pomysł na tego typu nagranie?

BZ.  Najpierw miał powstać dziennik badacza, który z niejasnych powodów trafił do jakiegoś miejsca, którego nie może opuścić. Kierowany nawykiem, zaczął badać i nazywać to, co go otaczało, tym samym porządkować i oswajać świat, do którego trafił. Później ten świat przekształcił się w osobne krainy, następnie w krainach pojawili się mieszkańcy. To mieszkańcy zaczęli porządkować swoją rzeczywistość - za pomocą rytuałów i nawyków. Figura badacza pozostała - był potrzebny ktoś, kto będzie na chłodno relacjonował to, co widzi. Badacz jest niewidzialny - nie wchodzi w żadne interakcje z przedmiotem obserwacji.

Teksty powstawały w dużych odstępach czasu. Pierwsze dwa teksty (wbrew numerowaniu) to te o ludziach, którzy bali się pozostać samemu, oraz o wsi z błotem.. Jak już wspomniałem, zgadzam się, że mogą sprawiać wrażenie nieco bardziej groźnych od pozostałych. Pierwszy z nich to właściwie cytat z "Wykopu" Płatonowa (pojawia się tam wieś, w której ludzie starali się pozostawać w polu widzenia innych ludzi, ponieważ, gdy byli sami to „doznawali nastrojów”). Płatonow opowiedział w swojej książce o realiach stalinowskiej Rosji ale zrobił to w taki sposób, że książka jest właściwie surrealistyczną historią o jakimś przerażającym miejscu, nieokreślonym ani w czasie, ani w przestrzeni.

Z kolei tekst o wsi numer pięć (" Wieś, w której tańczą autobusy") powstał w ten sposób, że czekałem na stacji na autobus. Zobaczyłem, jak dwa autobusy próbują jednocześnie wjechać na stanowisko między peronami. Było za mało miejsca, więc zaczęły się wycofywać, okrążać. Pomyślałem, że tak mógłby wyglądać taniec autobusów. Tak powstała większość tekstów - luźne skojarzenia przekształcone w historie.

Mnie w ogóle słuchanie WSI przynosi konotacje literackie. Pod względem idei fikcyjnych światów, miejsc, i społeczności to widzę tu echa Borgesa, Calvino. Poza tym społeczności o tak silnej tożsamości, jak w twoich opowiadaniach, wywołują u mnie jakiś niepokój. Zamknięcie na świat zewnętrzny bywa często patologiczne, zmierza do zdziczenia jak u Kosińskiego w "Malowanym ptaku".

BZ. Tyle, że te społeczności nie odizolowały się, ponieważ taki był ich wybór, po prostu tak się stało, nie wiadomo dlaczego.

Zapamiętałem świat "Malowanego ptaka" jako ten, w którym działały nieskrępowane pierwotne instynkty - z nich wynikało okrucieństwo. W moich tekstach natomiast jest coś na kształt uporządkowanej kultury plemiennej, jeśli miałbym to jakoś nazwać. Wsie prawdopodobnie nie ulegają żadnym zmianom, ale wynika to z odcięcia od reszty świata - mamy do czynienia z układem zamkniętym. Z tego samego wynika etyka ich mieszkańców. Nie ma tutaj miejsca na perspektywę moralną, dlatego te historie są relacjami badacza. Naukowiec, jak to naukowiec, nie ocenia tego, że mieszkańcy którejś wsi upodobali sobie tortury jako sposób rozwiązywania problemów. Jedynie odnotowuje to jako fakt.

Lubię motyw miejsca albo krainy, której nie można opuścić. Tak, jak u Kubina, Kafki albo w wierzeniach gnostyków, w literaturze sf: u Snerga, Lema, Dicka, czy Strugackich. U Borgesa ten temat, choć w innym znaczeniu, pojawiał się w "Kolistych ruinach".


Czemu właściwie "Wsie"? jest ku temu jakiś specjalny powód, aby nie nazwać tych społeczności np. plemionami?

BZ. Rzeczywiście, one funkcjonują na zasadzie plemion, tyle, że te plemiona są określone przez  elementy naszego świata - podciągnięte do rangi czegoś, co organizuje całą rzeczywistość.

Słowo "wieś" wykorzystałem na przekór temu, jak ten termin funkcjonuje i jakie skojarzenia budzi. "Plemię" kojarzy się z czymś egzotycznym, a „wieś” jest czymś swojskim, znajomym. Poza tym chciałem, żeby słuchacz, wyobrażając sobie te krainy, umiejscowił je w polskim krajobrazie - to w końcu elementy polskiej rzeczywistości skłaniały mnie do pisania tych teksów. Wreszcie - mieszkam na wsi i myślę, że to najlepsze miejsce do opowiadania dziwnych historii.

Z początku zastanawiałem się z którą z wsią Ty sam się identyfikujesz. Teraz jestem jednak zdania, że w ogóle nie sympatyzujesz ze swoimi bohaterami. Podglądasz ich z socjologicznym chłodem, nie wchodzisz w interakcje, nie sympatyzujesz. W tekście świadczy o tym niemal całkowity brak przymiotników, które dookreśliłyby twój stosunek do społeczności.

BZ. To pytanie do badacza-narratora. Ja natomiast czuję sympatię do mieszkańców każdej wsi. Jak już powiedziałem, nie chciałem wchodzić w rolę socjologa. Chciałem opowiedzieć kilka zmyślonych historii, które czasem nawiązywały do innych zmyślonych historii.

Jak się czujesz w roli kreatora. Twoi mieszkańcy są pozbawieni wyboru, te kilka słów bardzo mocno określa ich cały świat którego nie mogą opuścić. Może jest im dobrze, ale tylko jeśli postępują według twoich praw. Życie we Wsiach toczy się według charakterystycznych rytuałów, których rytm wyznacza wiszące fatum. Jak u Kafki.

BZ. Bohater Kafki próbował sprzeciwiać się zasadom, którymi rządził się otaczający go świat. W moich wsiach taka postawa nie mogłaby zaistnieć – mamy do czynienia z precyzyjnym mechanizmem, nie można wyjść poza zasady, które ten mechanizm określa. Mieszkańcy prawdopodobnie nie są w stanie wyobrazić sobie, że ich życie mogłoby się potoczyć inaczej, tak, jak dżdżownica nie może pomyśleć, że mogłaby być muchomorem (a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo). Jak odpowiedziałem w innym miejscu – wieś jest układem zamkniętym trwającym w idealnej równowadze. Jedynie w przypadku „Wsi z błotem mamy” do czynienia z jakąś aberracją, coś tam do końca nie działa. Z kolei Wieś z brakiem internetu jest przykładem okrutnej, ale zdrowej, samoregulującej się społeczności.

Mam wrażenie, że w warstwie dźwiękowej Wsie są rozwinięciem twoich grafik. Liczne detale spętane zostają liniami tworząc bogatą teksturę, podobnie jak cały zestaw szumów, przesterów i hałasów zlepionych w metaliczną fakturę skrywa pod powierzchnią melodie i harmonie. 

BZ. Tak.

Opowiedz, jak powstawały te wszystkie "świergi, szuranie i bulgoty"?

Nagrania składają się głównie z przetworzonych sampli różnego pochodzenia oraz niewielkich ilości nagrań terenowych. Część dźwięków została wygenerowana na sprzęcie analogowym: no-input mikserach, prostych syntezatorach oraz efektach gitarowych. Za nie odpowiadał głównie Konrad Materek – „Wieś numer sześć” ("Wieś, w której ludzie pragną pustyni") jest w całości zbudowana z jego nagrań.

Wsie to jednorazowy wybryk, czy przewidujesz kontynuację? Wiem, że projekt funkcjonuje również w obiegu galeryjnym?

BZ.  Na pewno wrócę do realizacji wideo, które są częścią tego projektu. Obecnie jest ich sześć, chciałbym, żeby każdej Wsi przyporządkowane było wideo. Pojawił się pomysł wydania tego materiału na kasecie VHS. Mam kilka niewykorzystanych tekstów opisujących kolejne wsie, ale póki co muszę odpocząć od tego tematu. Lubię formę słuchowisk i na pewno do niej wrócę. Jeśli chodzi o rzeczy niezwiązane z Wsiami, to ostatnio skończyłem opracowanie muzyczne do bajki „O jednej takiej” Kuby Kaprala. Oprócz tego zajmuję się projektem instalacji-słuchowisk pod tytułem „Historie miłosne”.

Projekt był pokazywany dotychczas na festiwalu „Młode wilki” w Szczecinie oraz w CSW Kronika. W sierpniu pracę będzie można zobaczyć w katowickim BWA w ramach wystawy zbiorowej „Mocne stąpanie po ziemi”.


Rys. Bartosz Zaskórski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz