Niewiele brakowało aby album amerykańskiego producenta Michael'a Morrison'a nagrywającego jako Octo Octa przeszedł zupełnie bez echa. Jego premiera niefortunnie nałożyła się z dwoma wielce oczekiwanymi wydawnictwami - debiutem Disclosure i tryumfalnym powrotem Daft Punk.
Jako skromny produkt małej niezależnej (choć znanej i szanowanej) wytwórni 100% Silk album Between Two Selves nie miał szans przebić się między nagłówkami i komentarzami przekrzykujących się fanów francuskiego retro romansu i brytyjskiej świeżej krwi. Tymczasem niesłusznie odsunięty na margines zainteresowania album Octo Octa wyrasta dla mnie na najbardziej taneczny i porywający album ostatnich tygodni.
O tym, że Morrison doskonale wczuwa się w temperaturę klubowego parkietu, konsekwentnie budując i rozwijając swoje danceflorowe kompozycje można było przekonać się słuchając jego debiutu Rough, Rugged, And Raw. Kasetowy miks własnych kompozycji z 2011 wydany również dla 100% Silk od pierwszych chwil, aż do końca oferował klasyczny clubbing.
Tegoroczny Between Two Selves rozwija deephouseową estetykę Octo Octa w sposób jeszcze bardziej dojrzały i rozważny, co wcale nie znaczy, że kunktatorski. Od pierwszych taktów słychać większą dbałość o brzmienie i detale. Amerykanin wypieścił swoje nowe produkcje dając słuchaczowi pełnokrwiste dzieło które zaspakaja zarówno spragnione tańca nogi, jak i oczekujące solidnego brzmienia uszy! Niczym treser podrzucający mięsne bloki otumanionym krwawym amokiem krokodylom, Octo Octa całkowicie panuje nad materiałem serwując słuchaczowi co smakowitsze kąski stopniowo zwiększając ciśnienie na parkiecie. Deep house'owe tempa ubiera w ambientowe plamy rozpływające się przestrzennym echem, wśród dubowych pogłosów i chilloutowych wokali, które hipnotycznie zapętlone eksplodują ekstatycznymi kulminacjami. W międzyczasie można doszukać się charakterystycznych wpływów lat 90, które zjawiają się na albumie pod postacią acidowych arpegiów a'la LFO, breakbeatowej rytmiki, czy też klasycznego housowego brzmienia syntezatorów.
Ważnym elementem Between Two Selves jest również katedralna przestrzeń w której zanurzone zostają wszystkie kompozycje. W takim środowisku szalenie atrakcyjnie wybrzmiewają przede wszystkim klawisze i wokale nabierając dostojnej, potężnej i jednocześnie ciepłej barwy.
Nowy album Octo Octa mimo, że stonowany i mało krzykliwy wręcz obcieka smakami housowej nuty, która obficie wypełnia jego zawartość. Doskonale wyważone proporcje w budowaniu klubowego klimatu, solidne, soczyste brzmienie dają radość zarówno ze słuchania jak i z zabawy przy parkietowych miodach serwowanych z tanecznego zdroju Amerykanina. To czysta przyjemność w obcowaniu ze współczesnym houseowym klasykiem pozbawionym jakiegokolwiek nadęcia i słabych momentów.
Jeśli więc Daft Punk wydaje się wam zbyt retro, nudny i przesłodzony, Disclosure męczy was małą kreatywnością i graniem na jedno kopyto, a obie płyty wydają się dla was przereklamowane, to z pewnością odnajdziecie to co lubicie muzyce tanecznej właśnie na Between Two Selves. Kozak!
OCTO OCTA - Between Two Selves
2013 100% Silk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz