Radosław Kurzeja - kolejny muzyk wśród rysowników, tudzież rysownik wśród muzyków.
Postać tego artysty pozostawała mi dotąd całkowicie nieznana. Jak się jednak okazuje, wydana w BDTA płyta „Noce” jest dla Kurzeji wydawnictwem jubileuszowym. Swoją przygodę z elektroniką autor rozpoczął bowiem dekadę temu, a w jego dyskografii odnaleźć można trzy wcześniejsze albumy.
„Noce” to muzyka osobliwa, a przy tym nienachalna. Interesująco wychodzi poza schematy ambientowego grania. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że poza ów schemat wybiega dość przebojowo i z otwartością na inne gatunki. Czuć tu podskórne zauroczenie lżejszymi estetykami. Może nawet muzyka popularna kładzie się echem na nastrojowych i subtelnych kompozycjach autora, stonowanej melodyce, bezpretensjonalnym czarze. Już pochodzące z archiwów domowych nagranie przedstawiającego się publiczności 5-letniego Kurzeji, wmontowane w somnambuliczny ambient („Wenecja”) sygnalizuje, że mamy do czynienia z muzyką stworzoną z dystansem, lekką ręką i otwartą głową. Bo choć nie brak tutaj mocnych syntetycznych brzmień, dronów, szumiących warstw, a estetyka hałaśliwego lo-fi dość często uwypukla się w kolejnych kompozycjach, to spomiędzy mrocznych fragmentów wyziera łagodność. Jej symptomami mogą być stonowana narracja, melancholijny nastrój, opasająca całość poetyka snu, przystępność formy, czy kojące melodie nagrane na syntezatorze Casio, otrzymanym w prezencie komunijnym w 1996 roku. Tam gdzie dronujące sekwencje zostają zdominowane wyrazistym bitem i melodią tam ambient zaczyna flirtować z muzyką popularną, synth-popem, czy idm. Oczywiście proszę potraktować ów „pop” nieco umownie, wciąż mamy bowiem do czynienia z wydawnictwem sygnowanym logo nadpsutego zęba, zatem również i pop to mocno nadpsuty.
Obok syntezatora Cassio, (o którego historii dowiedziałem się z wywiadu jaki z muzykiem -rysownikiem na łamach swojego bloga przeprowadził Jan Prociak), Kurzeja korzystał w trakcie nagrań z gitary, wokali, wspomnianych archiwalnych taśm rodzinnych, czy nagrań terenowych. Przetwarzając je uzyskał miękkie i ciepłe brzmienie działające inspirująco na wyobraźnię. A jak czytamy we wspomnianym wywiadzie, to właśnie ludzka wyobraźnia najbardziej interesuje muzyka – „(...) nie brudny „realizm”, świat sporu i polityki, a mity, historie, które gdzieś w cywilizowanym świecie utraciliśmy.”
To niepozorne nagranie zauroczyło mnie swoją subtelnością, inwencją autora, jak również organizacją materiału. Z ciężkiej materii ambientowego sukna udało się Kurzeji wykroić dopasowany, wygodny fason. Nie jest to wprawdzie Haute Couture, ale skromny, urokliwy i elegancki casual wear. No i zupełnie nieoczekiwanie mamy do czynienia z jedną z ciekawszych tegorocznych premier.
Radosław Kurzeja „Noce”
2017, BDTA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz