Gdy naprzeciw siebie staje gotowa do improwizacji czwórka instrumentalistów, w składzie których obecny jest i saksofonista i perkusista rezultat z reguły łatwo przewidzieć. W przypadku polsko-francusko-baskijskiego kwartetu jest inaczej. Wydana przez Wounded Knife studyjna sesja ma więcej wspólnego z elektroakustyką i industrialem niż z free jazzową galopadą, tryskających testosteronem samców alfa.
Każdy z uczestników tego spotkania znany jest głownie ze swego eksperymentalnego podejścia do form dźwiękowych. Francuz Sébastien Branche to improwizujący saksofonista testujący odporność swych instrumentów na korozję spowodowaną częstym zanurzaniem ich we wszelkiej maści cieczach. Stąd na "Harigams" usłyszymy podwodne bulgotania, czy stłumione wodą przedęcia. Towarzyszy mu artysta dźwiękowy Miguel A. García. Obaj dość często nagrywają w duecie, chętnie wchodząc ze sobą w sonorystyczne dialogi. Polskę w składzie reprezentuje perkusista Wojtek Kurek (Paper Cuts, Warten) i doskonale wam znany z lektury 1/u/1/o Mateusz Wysocki (Fischerle, Mech, Bouchons D’oreilles) producent o dziesiątkach muzycznych wcieleń.
Po przedstawieniu składu, nikogo już chyba nie zdziwi fakt, że na "Harigams" nie napotka nawet śladu konwencjonalnej perkusji, czy saksofonu. Pole dźwiękowych poszukiwań kwartetu zostało bowiem sprowadzone do skali mikro, w której niepozorne fragmenty szumów, trzasków, czy dronowych smug splatają się w gęste rezonujące i hałaśliwe faktury. Jako punkt odniesienia można przywołać projekt veNN circles Piotra Damasiewicza i Gerarda Lebika, czy Porcje Rosołowe duetu Wysocki - Nienartowicz badające współegzystencję instrumentów poza rytmem, melodią i harmonią. Rezultatem sonorystycznych preparacji kwartetu są dwa gęste elektroakustyczne słuchowiska osiągające kulminacje w formie akustycznych ściany hałasu. Ich osobliwość objawia się w wytrawnym, organicznym brzmieniu, które w przeciwieństwie do ekspresji artystów o industrialnych proweniencjach nie tworzy wrażenia monumentalności dźwięku. Wprost przeciwnie, kwartet Branche, García, Kurek, Wysocki generuje rachityczną, chropowatą i brudną plątaninę chrobotów, szumów, dźwiękowych zderzeń, nagrań terenowych, których struktura wydaje się być skarlała i krucha. Końcowe minuty kasety sygnalizują jeszcze zupełnie inne, zrytmizowane i dynamiczne możliwości rozwinięcia konwencji sonorystycznej improwizacji, jednak lakoniczność tej zgoła odmiennej dla reszty materiału wypowiedzi wprowadza u słuchacza jedynie uczucie niedosytu.
Poszukujący skrajnych artystycznych form wypowiedzi, międzynarodowy kolektyw przesuwa ramy instrumentalnej improwizacji z konwencji jazzowej w eksperymentalną, nadając jej przy tym ciekawą formę organicznego, elektroakustycznego noisu.
Sébastien Branche, Miguel A. García, Wojtek Kurek, Mateusz Wysocki "Harigams"
2016, Wounded Knife
poniedziałek, 6 czerwca 2016
czwartek, 2 czerwca 2016
Robótki ręczne / RSS B0YS "M0NKYY BL00D"
Koronkowe aranżacje, ażurowa rytmika, melodie, akustyczna gitara, dźwięki przyrody terenowe rejestracje. Wszechobecna selektywność, subtelność i delikatność. Nie uwierzylibyście, ale to opis nowego wydawnictwa RSS B0YS.
Zmiana jest diametralna, momentami wręcz porażająca. Zupełnie jakby ktoś inny stanął za sterami RSS-ów. Swoją drogą takie rozwiązanie nie jest niemożliwe, bowiem tożsamość członków zespołu wciąż nie została oficjalnie ujawniona, pozostając kwestią domysłów, które, co dobre dla projektu, co raz mniej zaprzątają uwagę śledzących poczynania grupy.
Nie trudno zauważyć co wpłynęło na przewartościowanie konwencji eresesów. "M0NKYY BL00D" powstało podczas wyprawy muzyków do Brazylii i właśnie tamtejsze zwiewne rytmy bossa novy i samby zastąpiły obecne do tej pory afrykańskie wątki i potężne techno nawałnice. Dodając do tego akustyczną gitarę, galopujące synkopy elektronicznych perkusjonaliów, a także egzotyczne poćwierkiwania ptaków otrzymamy smakowity lekkostrawny koktajl. Miejscami przypomina on fascynacje Brazylią Uwe Schmidta przelewane w stylistykę delikatnej, klikanej elektroniki w projektach Lisa Carbon, Atom Heart, czy Flanger.
Odciążenie muzyki RSS B0YS od gęstych basów i miarowych, ciężkich uderzeń pozwoliło wysunąć na pierwszy plan elementy dotąd zagłuszane przez tektoniczny zgiełk generowany przez duet. Kunsztownie utkane elektroniczne ornamenty, sploty klików ażurowe jak maskujące tożsamość serwety na twarzach wykonawców. Wyobraźnie przejęła we władanie mlaskająca, "cielesna" elektronika korespondująca z samplodelicznymi eksperymentami Matthew Herberta i bezpośrednio nawiązująca do estetyki click'n'cut.
Zmiana, którą na "M0NKYY BL00D" zafundował nam duet techno mocarzy przyszła w mojej ocenie w najodpowiedniejszej chwili, kiedy to dotychczasowa konwencja osłuchała się i przestała zaskakiwać, wyczerpawszy uprzednio formułę wielkiego łomotu. Zdecydowanie jest mi po drodze z takim odświeżeniem muzyki duetu. Nawet jeśli zmiana nie jest permanentna to wprowadza potrzebne wytchnienie w dyskografii grupy.
"M0NKYY BL00D" to w rzeczywistości esencja ekspresji eresesów, wywleczona jedynie na drugą stronę. Skrywająca brutalizm pod wystylizowanym ozdobnym ściegiem. W końcu rytm, choć wyrażony mniej dosadnie, wciąż buzuje i napędza muzykę zespołu, zaklinając pętle w tanecznym rytuale.
RSS B0YS "M0NKYY BL00D"
2016, Mik.Musik.!. / Altanova Press
Zmiana jest diametralna, momentami wręcz porażająca. Zupełnie jakby ktoś inny stanął za sterami RSS-ów. Swoją drogą takie rozwiązanie nie jest niemożliwe, bowiem tożsamość członków zespołu wciąż nie została oficjalnie ujawniona, pozostając kwestią domysłów, które, co dobre dla projektu, co raz mniej zaprzątają uwagę śledzących poczynania grupy.
Nie trudno zauważyć co wpłynęło na przewartościowanie konwencji eresesów. "M0NKYY BL00D" powstało podczas wyprawy muzyków do Brazylii i właśnie tamtejsze zwiewne rytmy bossa novy i samby zastąpiły obecne do tej pory afrykańskie wątki i potężne techno nawałnice. Dodając do tego akustyczną gitarę, galopujące synkopy elektronicznych perkusjonaliów, a także egzotyczne poćwierkiwania ptaków otrzymamy smakowity lekkostrawny koktajl. Miejscami przypomina on fascynacje Brazylią Uwe Schmidta przelewane w stylistykę delikatnej, klikanej elektroniki w projektach Lisa Carbon, Atom Heart, czy Flanger.
Odciążenie muzyki RSS B0YS od gęstych basów i miarowych, ciężkich uderzeń pozwoliło wysunąć na pierwszy plan elementy dotąd zagłuszane przez tektoniczny zgiełk generowany przez duet. Kunsztownie utkane elektroniczne ornamenty, sploty klików ażurowe jak maskujące tożsamość serwety na twarzach wykonawców. Wyobraźnie przejęła we władanie mlaskająca, "cielesna" elektronika korespondująca z samplodelicznymi eksperymentami Matthew Herberta i bezpośrednio nawiązująca do estetyki click'n'cut.
Zmiana, którą na "M0NKYY BL00D" zafundował nam duet techno mocarzy przyszła w mojej ocenie w najodpowiedniejszej chwili, kiedy to dotychczasowa konwencja osłuchała się i przestała zaskakiwać, wyczerpawszy uprzednio formułę wielkiego łomotu. Zdecydowanie jest mi po drodze z takim odświeżeniem muzyki duetu. Nawet jeśli zmiana nie jest permanentna to wprowadza potrzebne wytchnienie w dyskografii grupy.
"M0NKYY BL00D" to w rzeczywistości esencja ekspresji eresesów, wywleczona jedynie na drugą stronę. Skrywająca brutalizm pod wystylizowanym ozdobnym ściegiem. W końcu rytm, choć wyrażony mniej dosadnie, wciąż buzuje i napędza muzykę zespołu, zaklinając pętle w tanecznym rytuale.
RSS B0YS "M0NKYY BL00D"
2016, Mik.Musik.!. / Altanova Press
Subskrybuj:
Posty (Atom)