Styczeń jest zawsze dla mnie miesiącem przejściowym między starym a nowym. To czas muzycznych podsumowań, rankingów które jak najpełniej starają się zawrzeć klamrą minione dwanaście miesięcy. Jest to też moment kiedy przegrzebując się przez zabójczą ilość wydawnictw odnajduję prawdziwe cuda, których unikalność każe mi redefiniować lub, chociaż poszerzać swoje zbiorcze refleksje o muzyce która towarzyszyła mi przez ubiegły rok. Faktem jest, że przy takim ogromie muzycznego urodzaju trudno ogarnąć wszystko, a subiektywne selekcje podyktowane zbyt małą ilością czasu zmuszają do podejmowania zupełnie niewytłumaczalnych wyborów. Jest to też główny argument przeciw wszelkiej maści podsumowań, który wyklucza obiektywną ocenę wydarzeń i artefaktów.
I oto kilka dni po opublikowaniu swojego podsumowania 2013 roku w muzyce polskiej, odnalazłem album, tak interesujący, że jego artystyczna wartość sugerowałaby przearanżowanie całego mojego zestawienia. Poszło ono jednak w świat, dlatego mógłbym przejść nad tą zgubą do porządku dziennego, jednak nie pozwala mi na to szczerość w relacji z moimi czytelnikami, oraz autentyczny urok tego materiału.
Chodzi o płytę "Siedem pieśni miejskich" zrealizowanych przez Marcina Dymitera pod nazwą Niski Szum. Premiera tego wydawnictwa miała miejsce w kwietniu 2013, jednak z niejasnych okoliczności pierwszy raz miałem okazję posłuchać jej niespełna przed tygodniem. Fakt, że przez niemal rok czasu nie zatrzymałem się nad tym wydawnictwem stanowi dla mnie powód do wstydu, tym większego, ze zrobiło ono na mnie wielkie wrażenie, które każe mi dokooptować je w poczet moich ulubionych polskich płyt AD 2013.
"Siedem pieśni miejskich" jest pochwałą prostoty i muzycznej wyobraźni duetu Marcin Dymiter - Olga Hanowska. On odpowiedzialny za gitarę stale zintegrowaną z efektami, oraz za nagrania terenowe, ona grająca na skrzypcach. Ich muzyczna współpraca jest w pełni harmoniczna i intuicyjna, a skrzypce i gitara stroją ze sobą idealnie. Leniwe akordy gitary płyną niesione długimi pociągnięciami smyczka, a kompozycja oparta jest na przemiennej i płynnej wymianie instrumentów pomiędzy tłem, a głównym motywem. Transowe rozległe pochody gitarowych akordów
hipnotyzują słuchacza, skrzypce ujmują swym liryzmem, a gitarowe efekty
rezonują rozwibrowanymi ciepłymi plamami i wyciszonymi pogłosami. Narracja prowadzona jest niespiesznie, nieco rozwlekle, aby bliżej końca ukazać swój drapieżny charakter i zachwycić
epickim rozmachem.
Integralną częścią nagrań "Siedmiu pieśni miejskich" jest field recording obecny w kompozycjach zarówno jako spreparowane nagrania terenowe, oraz jako studyjne odgłosy towarzyszące nagraniu. Momentami wydaje się, jakby terenowe rejestracje Dymitera stanowiły rdzeń utworów na którym zostaje opisana narracja instrumentalna. Świetnie dobrana selekcja sprawia, że ich obecność jest na tyle subtelna, że sprawia wrażenie melodyjnego tła dochodzącego z dobrze zestrojonego instrumentu. Dzięki takiemu płynnemu zestawieniu nie jest słyszalne rozbicie na muzykę i słuchowisko. Dbałość o jakość i selekcje nagrań field recordingu nie powinna w przypadku Dymitera dziwić, gdyż w jego pracach znaleźć można cały szereg terenowych rejestracji, czy dźwiękowych interwencji.
Album Niskiego Szumu osadzonych jest w estetyce alt-country, kojarzącej się się z dokonaniami chicagowskich post-rockowców z Gastr Del Sol, czy bardziej nawet z Town And Country. Powinien też urzec swym neoklasycznym wdziękiem fanów Jacaszka i Stefana Wesołowskiego, oraz słuchaczy instrumentalnego ambientu z wytwórni Kranky.
"Siedem pieśni miejskich" w bardzo interesujący sposób koreluje również z ubiegłorocznym albumem "Centralia" amerykańskiego duetu Mountains. Oba wydawnictwa podejmują tą samą tematykę znikającego miasta i słabości ludzkich artefaktów wobec czasu i sił natury. Na płycie Niskiego Szumu terenowe nagrania miejskich dźwięków zostają stopniowo przykryte nostalgiczną magmą instrumentów symbolizujących siły przyrody, co zresztą zostaje podkreślone krótkim monologiem Dymitera o znikaniu miasta. Z kolei na "Centralii" gitarowy ambient zatopiony w elektronicznym zgiełku opisuje historię wyludniającego się miasta trawionego podziemnym pożarem.
Oba krążki operują również bardzo zbliżoną estetyką opartą na brzmieniu elektrycznej gitary i pogłosowych efektów, budujących przestrzenne struktury piętrzących się dźwięków.
"Siedem pieśni miejskich" to album miejscami skromny, miejscami podniosły, daleki jednak od jakiegokolwiek patosu. Oszczędny w instrumenty, ale bogaty w aranżacje dokonane za pomocą dynamicznego i płynnego montażu ścieżek. To requiem znikającego miasta opowiedziane dwoma kruchymi głosami, skromną instrumentacją i szeroką wyobraźnią, która pozwoliła miniaturę przekształcić w pełną rozmachu suitę.
NISKI SZUM - "Siedem pieśni miejskich"
2013 Mathka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz