Skąd jeśli nie z Gdańska - kolebki Solidarności -pochodzić ma wolność? Wiadomo przecież nie od dziś, że nowe idzie od morza. Z ożywczą bryzą, bądź sztormową nawałnicą.
Legendarne są już opowieści o kulturotwórczej roli marynarzy, którzy krzewili muzyczną edukację rodaków w trakcie komunistycznej izolacji. To na pomorzu kontrkulturowy ferment buzował najintensywniej, stając się zarzewiem kolejnych muzycznych rewolucji, czego dowodem może być choćby świetny dokument Yacha Paszkiewicza i Radka Jachimowicza o gdańskiej scenie alternatywnej. Otwartość na nowe muzyczne zjawiska i naturalność z jaką nadmorscy artyści łączyli estetyki i dyscypliny, to również fundament trójmiejskiej sceny yassowej, która w latach 90-tych, obok Bydgoszczy była najważniejszym ośrodkiem niczym nieograniczonej, okołojazzowej improwizacji.
Również z Gdańska pochodzi ... Wolność, zespół, którego repertuar idealnie wpisuje się we wspomniany yassowy kontekst. Grupę tworzy trójka, poszukujących i rozpoznawalnych muzyków: Adam Witkowski (Nagrobki, Gówno, Langfurtka), Wojtek Juchniewicz (Trupa Trupa) i Krzysztof Topolski (Arszyn / Duda, Arszyn), którzy zgodnie z yassowym idiomem stricte rockowe instrumentarium (kolejno: gitara, bas, perkusja) wykorzystują do grania jazzu.
Niby wolność, swoboda i improwizacja, a jednak, muzyka zespołu jest gęsta, zdyscyplinowana i uporządkowana wedle jasno sprecyzowanych reguł. Gwarantem zwartej struktury nagrań jest sekcja dynamiczna Topolski-Juchniewicz. Ich kontaktowa; bardzo bliska co wyraźnie słychać, współpraca nadaje nagraniom grupy wyjątkowo motorycznego charakteru. Krótkie, zapętlone frazy basu i zdyscyplinowana, rytmiczna perkusja wybrzmiewające z wyrazistym nerwem, (w porywach przypominającym współpracę Holgera Czukaya i Jaki Liebzeit'a z Can), tworząc trwałą konstrukcję, na której Witkowski snuje swoje gitarowe narracje. Niestety, dysponując swobodą improwizacji, korzysta z niej zbyt zachowawczo poruszając się między bluesowymi i rockowymi konwencjami gitarowego grania. Dopiero inicjatywa zaproszonych gości przenosi ciężar gatunkowy nagrania w jazzowe ramy. Davis'owska artykulacja Michała Bunio Skroka i kIRk'owa narracja Olgierda Dokalskiego ocieplają ten pozbawiony namiętności materiał, ciepłymi barwami trąbki.
Jednak z narzekaniem na brak emocji warto wstrzymać się do finału płyty i kompozycji "Na targ", w której gra muzyków nabiera brakującej dotąd żarliwości i swobody. Staje się tak głównie za sprawą Topolskiego, który w kulminacyjnych momentach wychodzi poza swój dotychczasowy perkusyjny sznyt, z rozmachem demonstrując figury rytmiczne wyjęte niemal z muzyki afrykańskiej, smakowicie eksponując przy tym brzmienie werbla, momentami przypominającego swą barwą kongi. Wraz z tętniącą basową pętlą Juchniewicza i intensywnie piłowaną gitarą Witkowskiego udaje się Wolności wyzwolić ze wspólnego grania transowy i psychedeliczny rozmach.
W wywiadzie dla portalu "Nowe idzie od morza" Adam Witkowski tak opisuje współpracę w ramach zespołu: "Ja mocno wierzę w ideały, które potrafię równocześnie obśmiać aż do obrzydzenia ich wszystkim w koło. Zespół Wolność jest takim przykładem łączenia biegunów. Gramy muzykę do jakiej się troszkę wstydziliśmy sami przed sobą przyznać. Użyliśmy kliszy zespołu z ery psychodelii i zaczęliśmy grać swoją własną wersję rocka psychodelicznego. Jest to ironiczne, ale bardzo szczere zarazem. " Choć trudno w muzyce Wolności dostrzec jakąkolwiek ironię, zespół z pewnością nie ma powodów do wstydu. Czuć tu nieco zachowawczość i trzymanie na wodzy emocji jednak potencjał, który tkwi w możliwościach instrumentalistów daje powody do optymizmu, co do dalszych poczynań tria. Ostatni utwór na płycie dowodzi, że porzucając sztywną dyscyplinę można osiągnąć prawdziwą artystyczną wolność.
WOLNOŚĆ "Wolność"
2016, Kilogram Records
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz