Piękna to muzyka, która więcej skrywa niż odsłania. Która pozostaje niedopowiedziana, choć warta jest dopowiedzenia. Która nie narzuca się słuchaczowi, a łagodnie uwodzi. Kasetowy split Naphty i Braków jest właśnie taką muzyczną impresją, roztaczającą oniryczny czar, i nie roszczącą sobie pretensji do niczego więcej ponad przyjemność obcowania z dźwiękiem.
Naphta to Paweł Klimczak. DJ, producent, muzyk, a przy tym wnikliwy muzyczny dziennikarz. Jego dotychczasowe produkcje sygnowane imieniem jednego z bohaterów „Czarodziejskiej Góry” Tomasza Manna prezentują autorską wizję muzyki tanecznej, udanie flirtującej z dźwiękowymi inspiracjami z różnych zakątków świata. Mimo, że wpisują się w idiom muzyki klubowej, równie chętnie skręcają w stronę dźwiękowego eksperymentu. Na „Under The Face” podobnie jak w przemilczanym projekcie AU79 wątek eksperymentalny staje się wiodący. Przyjmuje postać ambientowej suity, w której wątki elektroakustyczne łączą się z fragmentami onirycznych melodii, przepasanych smugami syntezatorowych brzmień.
„Cerebral cortex” czyli kompozycja z pierwszej strony pawlaczowej kasety to impresja przeplatana świetlistymi melodiami, które w rozległych pogłosach wybrzmiewają szklistym brzmieniem. Pojawiają się tu echa klubowych fraz, elementy koschmiche music, czy elektroakustycznego teatru pełnego sugestywnych odgłosów. Wszystko to tworzy narrację, która doskonale sprawdziłaby się jako filmowa ilustracja. Klimczak rozwija ją w sposób ciekawy i świadomy. Nie używa powtórzeń, nasycając materiał serią następujących po sobie melodyjnych szkiców, na których przy odrobinie chęci można by oprzeć kilka autonomicznych utworów. Całość emanuje nastrojem onirycznej nieważkości, naturalnie łącząc się z kompozycją po drugiej stronie kasety.
W drugiej kompozycji „Thalamus” Klimczak odpowiedzialny jest za gitarę i efekty. Wysunięte na pierwszy plan syntezatory, obdarzone miękkim, i zamglonym brzmieniem są obsługiwane przez Jana Stulina i Kasię Konachowicz. Trio występuje pod nazwą Braki, choć w kreowaniu odrealnionej, natchnionej atmosfery nie można zarzucić zespołowi żadnych niedostatków. Pod wpływem analogowej improwizacji słuchacz zostaje łagodnie wprowadzony w poetykę snu. Rozmyte i rezonujące, stłumione nieco dźwięki klawiszy otulają odbiorcę dźwiękowym pluszem, w którym łatwo poczuć się bezpiecznie i komfortowo. Braki roztaczają widmowy anturaż, nie epatując przy tym grozą. Ambient staje się tutaj nośnikiem łagodnej psychodelii. Doświadczeniem ze wszech miar przyjemnym, czy wręcz kojącym. Za sprawą hipnotycznych skrawków melodii, lewitujących pogłosów, pastelowych smug pozostawionych przez syntezatory i widmowej gitary wybrzmiewającej z dalekich planów, stanowi znakomitą pożywkę dla wyobraźni słuchacza.
„Under The Face” to muzyka lepka i senna. Natchniona psychodelią, przy tym łagodna i bezpretensjonalna. To repertuar, który doskonale zabrzmi między nagraniami z katalogów 12k, Kranky, czy niedziałającego już Digitalis. Bądź też jako muzyka do nowego „Twin Peaks”. Niejednoznaczna, oniryczna i pobudzająca wyobraźnię.
NAPHTA / BRAKI „Under The Face”
2017, Pawlacz Perski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz