"AAAA!!! aaa..." to pierwsze winylowe wydawnictwo, które ukazało się sumptem poznańskiej wytwórni Rec.Out Label. Autorem albumu jest Mikołaj Tkacz ukrywający się pod wszystko mówiącym pseudonimem Wszystko. Tkacz to artysta wizualny, performer, oraz producent muzyczny, posługujący się wielce osobliwym sposobem ekspresji balansującym między prymitywizmem, ironią, przerysowaniem i deformacją.
W komunikacie prasowym towarzyszącym wydawnictwu, przeczytać możemy, że jest ono utrzymane "tym razem w klimacie mocno eksperymentalnym". Faktycznie jeśli weźmiemy pod uwagę dotychczasowy repertuar i artystów nagrywających dla poznańskiego labelu (m.in. Kuba Sojka, Bueno Bros, An On Bast) "AAAA!!! aaa..." na tym tle jest wybitnie awangardową realizacją. Co zabawne, dla słuchaczy zaznajomionych choć trochę z muzyką Tkacza (Wszystko, Herr Rubin, Ansicht von Osten) materiał jest niewątpliwie jedną z bardziej przystępnych propozycji.
Śmiało można założyć, że Wszystko dopasował się nieco do profilu labelu, choć oczywiści na swoich zasadach. Mamy więc do czynienia z wariacją na temat tanecznych wątków elektroniki, w której dokonuje się śmiała dekonstrukcja klubowych schematów. Antyestetyka, którą posługuje się Tkacz jest umyślnie naiwna, podszyta ironią i przepuszczona przez swoiste poczucie humoru twórcy. Mocne zazwyczaj elementy rytmiczne zostają na "AAAA!!! aaa..." odrzucone na rzecz człapiących plasknięć, czy kulejących stukotów. W zastępstwie wyrazistych danceflorowych lejtmotywów usłyszeć można przaśne syntezatorowe melodie, akordy rodem z syntezatorowych presetów, wulgarnie wycięte sample nadające utworom groteskowej dramaturgii, czy vaporwave'owe wyziewy chorusów. Z kolei zamiast charakterystycznych w muzyce klubowej przebojowych wokali znalazły się tytułowe onomatopeje, pojękiwania, murmuranda, czy przechwycone z filmików na You Tube niewyraźne wokalizy. Te wszystkie elementy, jak i każdy z osobna mogą stanowić znakomity pretekst do odrzucenia tej płyty przez dotychczasowych fanów repertuaru Rec.Out label, a już z pewnością są w stanie doprowadzić do białej gorączki typowego klubowicza. Tymczasem Mikołaj Tkacz znakomicie orientuje się w regułach rządzących klubowymi estetykami, słychać to szczególnie w sposobie rozkładania napięć, budowania dramaturgi i klimatu. Bo choć wszystkie elementy są tu wyciągnięte z eklektycznego, popkulturowego second handu, to całość sprawia wrażenie spójnej, przemyślanej koncepcji.
Z pozoru odstręczająca swym dźwiękowym prymitywizmem "AAAA!!! aaa..." zaskakuje dadaistyczną wyobraźnią autora. Warto poświęcić czas, aby wniknąć w unikalną poetykę Tkacza łączącą w sobie kiczowaty urok plądrofonii, prymitywizm outsider music i deformację typową dla artystów z nurtu post techno. Nad wszystkimi tymi poczynaniami unosi się surrealistyczny humor rodem z gabinetu luster, w którym odbicie rzeczywistości okazuje się być karykaturalnym, na poły śmiesznym na poły strasznym obrazem.
Mikołaj Tkacz, ze swoją oryginalną wizją artysty, konsekwentnie wcielaną w życie jest dla mnie Maciejem Sieńczykiem polskiej elektroniki. Poetyka kreowana przez obu dżentelmenów jawiąca się z pozoru jako zrozumiała i czytelna, po chwili obcowania z nią wrzuca w głęboką surrealistyczną otchłań. Warto dotknąć tej "dziwności", dać się jej uwieść, skonfundować i zahipnotyzować jej niezaprzeczalnym urokiem.
To Wszystko.
WSZYSTKO "AAAA!!! aaa..."
2016, Rec.Out Label
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz