Czy można opowiadać o tradycji unikając wytartych klisz, które na skutek ciągłego przytaczania gubią swój pierwotny sens i siłę oddziaływania. Muzycy Shofara (Mikołaj Trzaska, Macio Moretti, Raphael Rogiński) podążając szlakami muzyki żydowskiej i wyznaczający na nich nowe drogowskazy od lat udowadniają że tak. Na trzeciej płycie tria "Gold Of Małkinia", będącej zapisem chicagowskiego koncertu z 2013 roku, niełatwa sztuka oderwania się od klisz i taniej nostalgii kończy się powodzeniem.
Doświadczenie artystyczne, skrupulatność, lecz przede wszystkim osobiste podejście do tradycji judaistycznej pozwoliły zespołowi uniknąć sentymentalnych kalk, skażonych kiczem i przegadaniem. Refleksja nad kulturą żydowską i jej dziedzictwem, której wierni są muzycy Shofara nacechowana jest bowiem zdrowym dystansem pozwalającym na uniknięcie nadmiernych egzaltacji. Jest to wynikiem zarówno pokory samych artystów wobec ciężaru i przestronności tematu, jak i chłodnego w pełni profesjonalnego badawczego spojrzenia. Pozwala to wszelkie niepotrzebne naleciałości wynikające z interpretacji kulturowej oddzielić od samej muzyki. Z każdą kolejną płytą refleksja jest głębsza i dojrzalsza, co raz bardziej świadoma. Prym nie wiodą już emocje. "Gold of Małkinia" będąc rejestracją występu jest tego doskonałym przykładem. Nagrania pozbawione zostały wykonawczej brawury, która u zarania tego projektu była pretekstem do odpalania improwizowanych orgii. Spokojnemu i wyważonemu tokowi muzycznej wypowiedzi, towarzyszy oszczędne, chropowate brzmienie. Również budowa dramaturgii osiąga wysoki poziom wyrafinowania. Nie może być inaczej kiedy na płycie bardziej zajmujące od "przebojowych" nigunów jest wsłuchiwanie się w poprzedzające je dyskusje instrumentalistów.
Artykulacja tria została podporządkowana samoograniczeniu ekspresji. Melodyka gitary Rogińskiego, często przechodząca w transowość, budująca medytacyjne formy, dialoguje z chłodnym, konkretnym i zdyscyplinowanym saksofonem Trzaski. Duetowi sekunduje perkusja Morettiego, która pomimo bujnych konstrukcji zachowuje powściągliwość charakterystyczną dla całej opowieści. Obserwowanie jak muzycy rozwijają ścieżki swoich narracji, przecinają je ze sobą, podążają wspólnym tropem, aby za chwilę rozejść się w przeciwne strony to wyzwanie dla uważnego ucha i bystrego umysłu. Przynosi jednak więcej satysfakcji niż kulminacje, które wydaja się być na tej płycie jeśli nie wymuszone kompromisem podjętym w celu ułatwienia recepcji niełatwego materiału, to podyktowane jedynie myślą o dynamicznej organizacji nagrań.
Taka konstrukcja materiału oparta w przeważającej mierze o indywidualne wątki improwizacyjne okazuje się być również meta-refleksją o żywotności tradycji w ogóle. Solowe partie, będące indywidualnymi interpretacjami żydowskiej muzyki religijnej, czy obrzędowej, stają się metaforą poszukiwania, gubienia i odzyskiwania wiary i tożsamości, zaś wspólne niguny uosobieniem kolektywnego ich przeżywania.
Każda kolejna płyta Shofara jest świadectwem szczerości w interpretacji judaistycznych wątków w muzyce. Refleksją co raz bardziej pogłębioną, dojrzalszą, wnikającą dalej niż powierzchowne zauroczenie, bliższą chłodnej wrażliwości badacza, niż klezmerskiej rubaszności. Tak wytrawne podejście do materiału źródłowego jakiego świadkami jesteśmy na "Gold Of Małkinia" oparte na powadze, powściągliwości, wywodzące się z wieloletniego doświadczenia jest rękojmią autentyzmu i oszczędza słuchacza przed banałem rzewnego sentymentalizmu, czy przaśnej martyrologii.
SHOFAR - "Gold of Malkinia"
2015, Kilogram Rec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz